Spotkałem Mary J. Blige na lunchu w eleganckim hotelu Peninsula w Beverly Hills. Przybyła z odkrytą twarzą, z odrobiną szminki, a jej skóra wyglądała promiennie, jakby świeżo po zabiegu maseczki. Poruszała się z pewnością siebie kobiety, która przez większość swojego życia była Bardzo Ważną Osobą, ale bez atmosfery kogoś, kto myśli o sobie jako o kimś bardziej znaczącym niż ktokolwiek inny.
Miałem już zaszczyt (i onieśmielające zadanie) przeprowadzić już raz wywiad z Blige w ramach innego projektu, w 2017 r. Na kilka tygodni poprzedzających tę pierwszą rozmowę rozeszła się wiadomość, że Blige jest w trakcie negocjacji chaotycznej i trudny rozwód z mężem, z którym spędziła 13 lat, który był jednocześnie jej menadżerem. Pamiętam, że podczas tej pierwszej rozmowy pomyślałem, że – co nie było zaskoczeniem – Blige miała stosunkowo niski poziom energii i czuła się nieco odłączona. Była uprzejma i miła, ale jej smutek wydawał się boleśnie oczywisty. Poczułem się natrętny, że byłem w tej chwili w jej przestrzeni i żałowałem, że nie mogę w jakiś sposób złagodzić jej bólu, żałowałem, że nie mogę być dla niej tym, czym była dla wielu z nas.
Tym razem czułem się inaczej.
nazwy o podwójnym znaczeniu
Podejrzewałem, że tak. Zaledwie kilka tygodni przed naszym spotkaniem tego lata Blige publicznie mówiła, że jest szczęśliwa tylko z Mary i cieszy się jej własnym towarzystwem. Jej kariera była również tak pełna życia jak zawsze: była jedną z głównych gwiazd trasy koncertowej z Nasem, przygotowując się do świętowania 25. rocznicy wydania albumu Moje życie, współpracował z MAC Cosmetics przy tworzeniu charakterystycznej szminki, planował kilka projektów filmowych, a niedawno założył firmę produkcyjną i podpisał kontrakt telewizyjny na pierwsze spojrzenie z Lionsgate. Niezbyt nędzny.
I tak, kiedy usiedliśmy naprzeciwko siebie, wyczułem uderzającą różnicę między Maryją z 2017 roku a Marią obecną: dzisiejsza Mary J. Blige wydawała się być spokojna. Moja pierwsza myśl i ewentualne pytanie: jak dostała się do tego miejsca, w którym była, kiedy się spotkaliśmy?
Mówi, że wymagało to dużo modlitwy. Między innymi.

Kiedy po raz drugi przyjęłam zlecenie przeprowadzenia wywiadu z Blige, wydawało się, że ona – jej głos, jej wizerunek, wieści o jej ostatnich poczynaniach – szybko stała się nieunikniona, gdy zbliżał się termin rozmowy kwalifikacyjnej.
Powitały mnie dwie jej piosenki odtwarzane jednocześnie w dwóch lokalnych stacjach radiowych, gdy kupowałem mundurki szkolne mojej córki w ogromnym dyskoncie dla dzieci w centrum Brooklynu. Niedługo po moim wyjściu przemknął obok mnie twardziel na jaskrawopomarańczowym motocyklu i włączył „Udostępnij mój świat”, mój ulubiony utwór od czasu premiery w 1997 r. Później tego samego dnia zobaczyłem reklamę Akademia Parasolowa , serial o superbohaterach Netflixa, w którym wielojęzyczny artysta wciela się w Cha Cha, podróżującego w czasie zabójcę, i słyszy ulicznego sprzedawcę grającego hitowy hit Family Affair.
Blige pojawił się na mojej playliście Spotify. W radiu w Uberze. Na moim kanale na Instagramie promującym jej szminkę MAC Love Me French Silk. W mojej skrzynce odbiorczej wiadomości e-mail z informacją o datach jej wycieczki.
Wkrótce zdałem sobie sprawę, że choć to zadanie mogło podnieść moją wewnętrzną antenę MJB, to nie przypadek, że obecność Blige była tak wszechobecna. Nie tylko miałem wrażenie, że była wszędzie, gdzie się obróciłem – naprawdę była i była przez bardzo długi czas.
Oczywiście mam predyspozycje do wyższego poziomu narażenia na Mary J. Blige niż przeciętny Amerykanin. Jestem 35-letnią czarną kobietą – na tyle starą, że pamiętam, jak wkroczyła na scenę muzyczną wraz z wydaniem w 1992 roku swojego debiutanckiego albumu, zmieniającego gatunek Co to jest 411, i na tyle młody, żeby powiedzieć, że słucham jej muzyki przez 80% mojego życia.
Wraz z wydaniem Co to jest 411, Blige niemal natychmiast zyskała sławę jako dziewczyna z Yonkers, która stylem i treścią potrafiła dorównać tytanom hip-hopu. Naturalnie została ukoronowana na Królową Hip-Hop Soulu. Następnie ukazał się jej rozdzierający serce album z 1994 roku, pt. Moje życie, które nagrała, walcząc z depresją, nadużywaniem substancji psychoaktywnych i związkami, w których stosowano przemoc. W wywiadzie z 2003 roku Blige określiła album jako mroczne, samobójcze świadectwo. Moje życie pokrył się potrójną platyną, zapewniając Blige pozycję niekwestionowanej i oślepiająco jasnej gwiazdy.
Od tego czasu Blige sprzedała ponad 50 milionów albumów i zdobyła dziewięć nagród Grammy. Billboard ogłosiła ją jedną z odnoszących największe sukcesy piosenkarek R&B ostatnich 25 lat. Współpracowała z najwyższej klasy wykonawcami różnych gatunków – Ericem Claptonem, Barbrą Streisand, Whitney Houston, Jay-Z. Śpiewała podczas inauguracji prezydenta Baracka Obamy w 2009 r. Anita Baker i Monica złożyły hołd podczas ceremonii wręczenia wyróżnień BET 2009. Za swoją rolę otrzymała wiele nominacji Błotnisty, w tym ukłony od Gildii Aktorów Ekranowych, Złote Globy i Oscary. W czerwcu Rihanna wręczyła Blige nagrodę za całokształt twórczości podczas gali BET Awards 2019.
I oczywiście Blige nie jest znana tylko ze swojej muzyki i aktorstwa. W trakcie jej znakomitej i kultowej kariery obserwowaliśmy, jak Blige radzi sobie z własnymi przejściami i walczy z własnymi demonami – otwarcie mówiła o swoim uzależnieniu i powrocie do zdrowia, burzliwych związkach i rozwodzie – a wszystko to podczas tworzenia hitu za hitem. To połączenie sprawia, że jest jednocześnie większa niż życie i boleśnie ludzka.

Blige zaczęła zażywać narkotyki jako nastolatka. Gdy jej gwiazda wzeszła, jej nadużywanie substancji nasiliło się. Wielu przypisało to Blige, która ratowała swoją reputację ostro imprezującej supergwiazdy – aż do 2011 r. Za muzyką specjalny, w którym Blige ujawniła, że jako dziecko była wykorzystywana seksualnie przez przyjaciela rodziny, a jako nastolatka zaczęła pić i zażywać narkotyki, aby zatrzeć wyobrażenie o tym, co przydarzyło mi się, gdy miałam pięć lat.
Chociaż dramat, z którym Blige jest najczęściej kojarzona, może wynikać ze złamanego serca w toksycznych związkach, jej triumf nad uzależnieniem stanowi kluczową część jej historii – a ona twierdzi, że uzdrowienie przychodzi dzięki patrzeniu w głąb siebie.
W starszych wywiadach sprzed lat przypisała swojemu ówczesnemu mężowi powrót do zdrowia z uzależnienia od narkotyków i alkoholu. W tym momencie wielu z nas dostroiło się do osoby, którą uważaliśmy za Szczęśliwą Maryję. Myśleliśmy, że nienawiść i wrzaski opuściły tancerkę i że nasza dziewczyna otrzymała Prawdziwą Miłość, na jaką zasługiwała.
Następnie, w 2017 r., zaczęły pojawiać się szczegóły dotyczące trwającej batalii rozwodowej Blige. Szczęśliwa Maryja nie mogła już dłużej ukrywać nas przed swoimi tajemnicami. Wiedzieliśmy, że nasza bohaterka jest człowiekiem – to jeden z powodów, dla których tak ją kochamy – ale to nie ułatwiało patrzenia, jak spada z powrotem na ziemię.
Myślę o tych wszystkich wywiadach, w których Blige chwaliła swojego ówczesnego męża za uratowanie jej życia, za odparcie burzy depresji i narkomanii oraz za wyciągnięcie pewnej ręki z chaosu. (W żadnym momencie naszej rozmowy nie mówi o swoim byłym po imieniu. W związku z tym zdecydowałem się nie przywoływać tego również w tym miejscu; możesz wpisać to w Google, jeśli nie wiesz, kim on jest.)
Pytam ją, czy z perspektywy czasu uważa, że jej były zasłużył na te pochwały.
Cóż, kiedy patrzę wstecz, widzę, że wszyscy chcemy tego, czego chcemy. I chcemy, żeby było tak, jak chcemy – mówi. Chciałem wybawiciela. Cierpiałam tak długo, tak bardzo i tak bardzo. Jeśli chodzi o jego rolę w przełamaniu jej nałogu, przyznaje teraz, że nie zasługiwał na to uznanie. Mówi, że umieściła swojego byłego na miejscu kierowcy nie dlatego, że był do tego przygotowany, ale dlatego, że chciała, aby bajka była prawdziwa.
Blige mówi, że rzeczywistość jest taka, że aby przełamać łańcuchy uzależnienia, musiała stawić czoła wewnętrznym demonom, które próbowała uciszyć, upijając się i stawić czoła bólowi, jaki towarzyszył utracie ich, niczym oparcia.
Odrętwiamy się narkotykami, alkoholem, ludźmi, zakupami i tym wszystkim, żeby ukryć, co naprawdę dzieje się w środku – mówi. Bierzesz narkotyki, żeby wyjść i poczuć się odważnym, albo wyjść i poczuć się pięknie, czy cokolwiek innego. Robisz to, żeby się ukryć coś.
Mówi, że kiedy stało się dla niej jasne, co przyniesie przyszłość, jeśli nie poczuje się lepiej, znalazła siłę, której potrzebowała, aby iść dalej.
Widziałam wizje tego, jak bym wyglądała, gdybym nadal brała narkotyki – mówi, dodając, że były też noce, kiedy jej rzeczywistość mogła dokładnie odzwierciedlać te być może prorocze wizualizacje. Gdybym widział, że prawie umieram, albo prawie umarłem, albo prawie przedawkowałem, dlaczego miałbym to zrobić jeszcze raz?
Samostanowienie to potężna rzecz, ale jeśli chodzi o uzależnienia i zdrowie psychiczne, wsparcie wyszkolonych specjalistów często odgrywa kluczową rolę na drodze do wyzdrowienia. Blige była przeciwna szukaniu pomocy z zewnątrz – ani w ogóle pomocy u kogokolwiek.
Przez lata nie chodziłam do terapeuty – zdradza. Po prostu bym sobie z tym poradził. Przez lata, dla lata.
Chociaż w pewnym momencie rekonwalescencji z kimś rozmawiała (uzyskanie niewielkiej pomocy, naprawdę dobrych informacji), Blige twierdzi, że od dawna obawiała się, że dostęp do jej najbardziej bezbronnych chwil byłoby zbyt kuszące, myśląc o tym, jak ludzie zrobiliby wszystko dla pieniędzy i jak każdy w każdej chwili może zostać paparazzi.
piękne stare pochwały

Blige zatrzymuje się nie tylko na myśl o wyjawieniu swojej duszy osobom z zewnątrz. Przez lata była otwarta i szczera w kwestii różnych aspektów swojego życia osobistego, ale nadal wiele swoich spraw zachowuje dla siebie.
Wszystkim się wydaje, że wiedzą wszystko, ale tak naprawdę nikt nie wie – mówi. Wiesz tylko to, co ci powiem. I nie mówię wszystkiego. Polityka prywatności Blige obejmuje także jej bliskich, szczególnie jeśli chodzi o informacje, które mogą ich zdenerwować. Nadal nie mogę powiedzieć mamie wszystkiego, co wydarzyło się w tym małżeństwie – mówi.
Dużo czasu zajęło mi opowiedzenie mamie o czymś, co przydarzyło mi się, gdy byłam mniejsza – mówi Blige, odnosząc się do wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie. Miałem 33 lata, kiedy opowiedziałem mamie, jak byłem molestowany. Trzydzieści trzy. Ponieważ nie chciałem jej skrzywdzić. I wolałabym tego wtedy nie robić, ale musiałam.
Blige uważa, że zachowanie pozorów tajemnicy pomogło jej przez te lata zachować spokój. Choć jestem publiczny, jestem naprawdę prywatny…. Dam ci sok i prawdę, ale nie to, co mnie zabije…. Dorastałem w okolicy, w której nie mogliśmy powiedzieć wszystkiego. To by nas zabiło. Zatem „wiesz”, ale nie [wiesz]. Wiesz, że?
Tak, siostro, wiem. Ciężar trzymania mrocznych, bolesnych tajemnic blisko piersi, ponieważ wydają się one zbyt duże, aby udźwignąć je nawet nasi najbliżsi, jest aż nazbyt znajomy. Wydaje się to niesprawiedliwe – nie możemy znaleźć wytchnienia od ciężaru świata na naszych barkach, nawet gdy siedzimy na jego szczycie.
w 2017 Ona profil w Missy Misdemeanor Elliot genialna Rachel Kaadzi Ghansah zapytała: Co to znaczy być nieśmiałą czarną artystką w świecie, w którym czarne kobiety nigdy nie są uważane za nieśmiałe?
Możesz uderzyć w słowo performerka, a mimo to zadać sobie uzasadnione pytanie, co to znaczy kierować życiem, nie mogąc sprostać nieuczciwym oczekiwaniom towarzyszącym czarnej kobiecie, ale z pewnością jest to bardziej onieśmielające zadanie dla tych z nas, które żyją w świetle reflektorów.
Mary J. Blige może nie jest osobą, którą większość z nas określiłaby jako nieśmiałą, ale jest w niej coś rozbrajającego miękki o niej. Trudno sobie wyobrazić kogoś, kto spędzałby w jej obecności choć trochę czasu i nie czuł, nie wiem, nie chronił jej? Czujesz, że chcesz pomścić jej cierpienie, zabrać jej przeszłe bóle i stanąć na drodze przyszłym?
Nie ma wątpliwości, że ta kobieta jest silna jak diabli – w przeciwnym razie nie byłoby jej tutaj i na pewno nie wspinałaby się na nowe wyżyny zawodowe przez tyle lat swojej kariery.
Zastanawiam się jednak: co to znaczy być delikatną czarną kobietą w świecie, w którym oczekuje się od czarnych kobiet, że będą nieracjonalnie silne? Co to znaczy być obydwoma na raz? Publicznie?

Latem 2012 roku byłam bardzo przygnębiona po rozstaniu z chłopakiem, z którym byłam przez dwa lata, i znajdowałam się w bardzo złożonym stanie emocjonalnym, gdy zaledwie kilka tygodni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Po podjęciu czegoś, co wydawało się boską decyzją o urodzeniu dziecka w okolicznościach, w których przysięgałam, że nigdy się nie znajdę, spędziłam następne osiem miesięcy balansując na granicy czystej rozpaczy.
Kiedy poczułem się najgorzej, zwróciłem się do Blige. A konkretnie „Be Happy”, szybki hit z 1994 roku Moje życie że wiele czarnych kobiet z pokolenia X i milenialsów, takich jak ja, uważa za mantrę w formie piosenki. Słuchałam tego bez przerwy i spędziłam dużo czasu trzymając się za brzuch, gdy w kółko kręciła mi się w głowie jedna linijka: Chcę być po prostu taka, taka szczęśliwa / ale odpowiedź leży we mnie….
To właśnie dotyczy Mary J. Blige. Poprzez muzykę od dawna służy jako nasza wirtualna siostrzana przyjaciółka: zachęca nas do płaczu, kiedy potrzebujemy płakać, do zerwania łańcuchów toksycznych romansów, dzięki czemu wyłaniamy się silniejsi i opanowani niż byliśmy przed burzą. Nauczyła nas, że niezależnie od tego, co przeszliśmy, jesteśmy silni, piękni i godni miłości, której pragniemy, i że nie powinniśmy przestać wierzyć, że ona nas znajdzie. My, którzy Ją kochamy, czujemy się z nią głęboko związani, poruszeni nią, jesteśmy jej dłużni. Ona zmienia życie.
Mówi, że tak było przez całe jej życie: ludzie chcieli być blisko niej, być tacy jak ona, nawiązać z nią kontakt. Blige mówi, że w dzieciństwie koledzy z klasy domagali się, aby usiąść obok niej w jadalni i kopiowali jej nowe fryzury – już jako dzieci dostrojeni do jej mocy.
Być może połączenie odporności i radykalnej czułości dało jej największy dar: zdolność pomagania innym w uzdrawianiu. Lustro, które Blige odważnie opierała na swoich triumfach i utrapieniach w swojej muzyce, służy fanom jako rodzaj wezwania i odpowiedzi. Blige chętnie przyjmuje swoją rolę, twierdząc, że to, czego do tej pory doświadczyła, nie wydarzyło się bez powodu.
Stało się tak, ponieważ każdego wieczoru, kiedy jestem na tych koncertach, co najmniej cztery kobiety mówią [do mnie]: „Przeprowadziliście mnie przez rozwód, przez który przechodziłam”. To Siła Kobiety album? Przechodziliśmy z tobą [twój] rozwód”…. Musiałem przez to przejść, żeby służyć.
Blige miała oczywiście świadomość, że wszystkie oczy zwrócone są na nią, gdy pogodziła się z końcem małżeństwa i odbudowała swoje życie. Ludzie patrzą – mówi. [Więc] jak mam wyjść z tego bez poparzeń, bez szwanku? To jest życie, które mi odebrano…. Nie chcę z tego wyjść i być wściekłym na świat i na każdego człowieka na tej planecie. Być może ciężar oczekiwań i świadomość, że będzie musiała użyć swoich mocy, aby pomóc innym wydostać się z gruzów ich własnego życia, był jednym z powodów, dla których była tak zdeterminowana, aby nie wyjść z tego doświadczenia zgorzkniała i załamana.
Musiałam sobie wybaczyć, że zachowałam się tak głupio, mówi Blige. Musiałam mu wybaczyć wszystko, co zrobił.
W momencie, gdy Mary J. Blige miała wszelkie powody, aby wycofać się w siebie, zamiast tego zdecydowała się – po raz kolejny – wykorzystać własną traumę do leczenia innych. Wypuściła Siła Kobiety, wydała album o walce o małżeństwo w 2017 roku i nadal regularnie koncertuje. Uważa swoje koncerty za przestrzeń uzdrawiającą dla swoich fanów. Od chwili, gdy pojawiłam się w branży muzycznej do chwili obecnej, wydarzyło się wiele bolesnych, zawstydzających i publicznych rzeczy, mówi, ale nigdy nie pomyślałaby o odcięciu się od więzi, jakie ma ze swoimi zwolennikami.
Relacja, którą zbudowałam z moimi fanami – tylko dlatego, że jestem Mary J. Blige i wielką supergwiazdą, mam zamiar zacząć odmawiać im naszej terapii? Nie” – mówi. – Takie rzeczy dzieją się, żebyśmy mogli porozmawiać.
Niezależnie od tego, jak Blige będzie się czuła, kiedy wyjdzie na scenę, ciężko pracuje, aby zapewnić ludziom to, po co przyszli. Mary J. Blige występuje jako Mary J. Blige i rozumie, że musi wystąpić w swoim meczu A, bo ci ludzie na to zasługują…. Cokolwiek dzieje się w jej życiu, ich to nie obchodzi – mówi.
(Przyznam, że żałuję, że nie rzuciłem jej wyzwania w tej kwestii. Chcę wierzyć, że ludzi naprawdę obchodzi, co się dzieje z Mary J. Blige, że mamy z nią na tyle głęboką więź, że wolelibyśmy, żeby była nieobecna i dbanie o siebie niż teraźniejszość i cierpienie.)
Przyznaje, że tak głęboko przywiązała się do swoich fanów, że pewnego razu kontynuowała trasę koncertową przez miesiąc, lecząc, jej zdaniem, drobną kontuzję palca u nogi. Po powrocie do domu ból nasilił się i w końcu udała się do lekarza. Powiedział jej, że palec u nogi jest złamany w trzech miejscach.
„To dla mnie przewaga umysłu nad materią”, mówi. Jeśli jestem chory, kiedy jestem na scenie, nie czuję tego. Jeśli cierpię, nie czuję tego, bo to już nie dotyczy mnie. Chodzi o ludzi.
(OK, ale proszę, nie daj się nigdy więcej tak skrzywdzić, Mary. Wypowiem się w imieniu wszystkich fanów, gdy powiem, że tego nie chcemy.)
Pod wieloma względami fragmenty jej niesamowitej historii są znane kobietom wszystkich wyznań i kolorów skóry, a z pewnością czarnym kobietom. Wykonuje głęboko emocjonalną pracę na rzecz innych, jednocześnie patrząc w głąb siebie, aby znaleźć to, czego potrzebuje, aby o siebie zadbać. Ale chociaż my, zwykli ludzie, możemy doświadczać tego tylko w domu, a może w pracy, w naszych kościołach lub z przyjaciółmi, ona jest rzucana w ostry blask międzynarodowych reflektorów i miliony fanów szuka u niej wskazówek i inspiracji.
Rozważam to wszystko, ile mogła kosztować ją służba Blige dla nas. Zarobiła dużo pieniędzy, podróżowała po świecie, widziała swoje imię w światłach, ale zmagała się z pomysłem umożliwienia nieznajomemu poznania wewnętrznego funkcjonowania jej życia. Myślę o tym, jak samotna musi się czuć, przynajmniej czasami, skoro wierzy, że nigdy w pełni nie ujawni się nikomu na świecie. Blige podjęła się pojawiania i opiekowania się ludźmi, których nigdy nie pozna. Ale komu to na nią odpowiada?
Kim jest Mary J. Blige z Mary J. Blige?
Blige również to rozumie, ale zdaje się to akceptować. Nie mam Mary J. Blige, mówi. Mam swoją rodzinę. Mam siostrę i mamę, którym nie mogę wszystkiego powiedzieć, bo to rodzina, a nie chcę ich wszystkich denerwować. Ale mam Boga. To moja Mary J. Blige. Pokazał mi prawdę we mnie, dzięki czemu mogę być przejrzysty. Ale nie mam nikogo, kogo mogłabym słuchać. Ja nie. To tylko ja. To bardzo samotne miejsce, ale tak właśnie jest. I zawsze tak było.

Chociaż może wydawać się kuszące, aby patrzeć na artystkę jak na chodzącą fortecę, skrywającą swój ból, jednocześnie tworzącą przestrzeń dla uzdrowienia innych, Blige podchodzi do dbania o siebie całkiem poważnie. Kiedy pytam, czy jest zainteresowana zostaniem mamą, odpowiada, że skupia się na macierzyństwie. Opiekuje się tym dzieckiem w sobie, które zostało zranione przez innych ludzi i w rezultacie weszło na ścieżkę samookaleczenia. W tej chwili nie myślę o nikim poza nią, mówi. Kocham ludzi, kocham świat, kocham moje siostrzenice, kocham moich siostrzeńców, kocham moją rodzinę, kocham ich bardzo mocno. Ale teraz chodzi o mnie i małą Mary. To tak, jakby to było moje dziecko, moja mała dziewczynka. Potrzebuje mojej pomocy… i nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją ponownie skrzywdził. Musi żyć, musi się bawić. Nie przeszkadza jej to, że wykorzystuje swoje życie, by pomóc komuś innemu… Ale muszę się nią opiekować.
Blige ma kilka wyspecjalizowanych praktyk samoopieki. Zamierza rozpoczynać dzień od cichej rozmowy ze Stwórcą i afirmacji siebie. (Kiedy wyjdziesz z łóżka i pójdziesz do łazienki, podejdź do lustra i powiedz: „Kocham cię”).
Mówi też, że częściej odżywia się zdrowo, stara się pić dużo wody każdego dnia i, kiedy tylko może, ucina sobie drzemki w południe. W miarę możliwości trzyma się spójnego harmonogramu.
„Jestem bardzo zorganizowana”, mówi. Mój trening zaczyna się o 7:30.
Nic dziwnego, że Blige może wykonywać swoje słynne ruchy taneczne w swoich charakterystycznych butach za udo – ma trenera od ponad 20 lat i obecnie trenuje cztery razy w tygodniu oprócz regularnych ćwiczeń cardio.
Z pewnym niepokojem pytam, jak się czuje Moje życie, wydany 25 lat temu w listopadzie.
Kocham to – mówi. Bardzo podoba mi się fakt, że jest to moje świadectwo i jestem tu, żeby o tym mówić. Fakt, że był to mroczny, samobójczy album, a ja jestem tutaj, aby świętować 25. rocznicę powstania – żyję. Kocham to…. Zawsze był to jeden z moich ulubionych albumów, ale teraz znaczy o wiele więcej, ponieważ od tego czasu przeszedłem przez tornado rzeczy. Ten album [teraz] nabiera zupełnie innej formy życia.
Moje życie jest teraz inne – mówi.
Rzeczywiście tak jest. Blige z pewnością płynie na fali długowieczności i świętowania w branży, w której żadne z nich nie jest gwarantowane. Są trasy koncertowe, nagroda za całokształt twórczości, kontrakt z MAC i wyróżnienia aktorskie. Jest też wszystko, nad czym obecnie pracuje: granie głównej roli Księga Mocy II: Duch, nadchodzący spin-off hitowego serialu Starz Moc, i wykonywać duże ruchy także po drugiej stronie kamery. Jej firma produkcyjna, Blue Butterfly, podpisała niedawno umowę z Lionsgate na opracowanie i produkcję serialu telewizyjnego, a także treści na inne platformy. Blige twierdzi, że chce tworzyć treści posiadające treść (rzeczy ważne dla kultury), cytując „SuperSoul Sundays” Oprah jako motywację i przykład. Dodaje, że chce tworzyć historie o ludziach, którzy coś dla nas znaczyli.
Kiedy już wszystko zostało powiedziane i zrobione, Blige nie chce, żeby pamiętano ją za sprzedaż największej liczby płyt, zdobywanie nagród ani to, ile zarobiła. Ma raczej nadzieję, że dziedzictwem będzie jej odwaga. Byłem odważny. Byłam odważną kobietą… [i] dawałam i dawałam i dawałam i dawałam i dawałam, podczas gdy ludzie bali się dawać. Powiedziałem rzeczy, których ludzie bali się powiedzieć.
Kobieta, która kiedyś wierzyła we wszystkie negatywne rzeczy, które słyszała od mężczyzn, od hejterów i dokuczliwe poczucie zwątpienia, teraz osiągnęła punkt, w którym może uciszyć poczucie niepewności, równie dobrze jak ignorowała złamany palec u nogi.
Wiem, co Bóg o mnie mówi – wyjaśnia. Mówi, że jestem piękna, mówi, że jestem silna, mówi, że muszę w to wierzyć… Jestem Mary i to jest dla mnie piękne. Akceptuję to. Akceptuję wszystko, co się z tym wiąże.
kreatywne nazwy pasków
Wracam myślami do rozmów, które przez lata prowadziłem na temat tej kobiety, i zastanawiam się, czy to w ogóle możliwe, że Mary J. Blige naprawdę, naprawdę zrozumiała, co to znaczy być the Mary J. Blige? pytam ją.
Nie, odpowiada niemal natychmiast. Sposób, w jaki ludzie na mnie patrzą? Nie widzę siebie w ten sposób.
Tak naprawdę, chyba że znajdzie się w obecności tych płaczących fanów, którzy głośno chcą jej powiedzieć, jak wpłynęła na ich życie (i być może pisarzy, którzy spędzają zbyt dużo czasu na próbach wyjaśnienia jej, że jest boginią, uzdrowicielką, istotą z innego świata) w przeciwieństwie do większości z nas, zwykłych śmiertelników), nie jest skupiona na ogromnej przestrzeni, którą zajmuje na świecie.
Dla mnie jestem po prostu Maryją – mówi.
