Czy jestem samolubną osobą? Postanowiłem się tego dowiedzieć

Obraz może zawierać tekst Człowiek i Osoba

W zeszłym tygodniu nieznajomy w Internecie nazwał mnie samolubnym. Artykuł, który napisałam o nieposiadaniu dzieci, został ponownie opublikowany w Internecie i otrzymałam lawinę wiadomości na Facebooku. Większość z nich była wnikliwa i życzliwa, ale garstka nazwała mnie samolubną.

Nie po raz pierwszy usłyszałam argument, że moja decyzja o nieposiadaniu dzieci czyni mnie osobą samolubną. Ale tym razem uderzyło mnie to w nowy sposób. Nie żałuję swojej decyzji i uważam, że jest ona dla mnie słuszna, ale czy to mnie rozgrzesza?



I pamiętajmy, że komentarze na Facebooku dotyczyły artykułu, który napisałem – o mnie. Piszę tę kolumnę wraz z innymi historiami o stylu życia i podróżach i dużo mówię o sobie. W ten sposób zarabiam na życie. Często może to sprawiać wrażenie narcystycznego i zaabsorbowanego sobą, zwłaszcza gdy publikuję te artykuły w mediach społecznościowych. Ci komentatorzy w Internecie mogą mieć rację. Czy w końcu jestem egoistą?

Zanim siebie osądziłem, rozmawiałem z psychologiem o tym, co naprawdę oznacza egoizm.

Samolubstwo definiuje się jako nadmierne lub wyłącznie zajmowanie się sobą: szukanie lub koncentrowanie się na własnej korzyści, przyjemności lub dobrobycie, bez względu na innych. Mówiąc najprościej, dr Art Markman, profesor psychologii na Uniwersytecie w Teksasie i autor książki Figi mózgowe , mówi SelfGrowth, samolubne osoby częściej stawiają siebie na pierwszym miejscu przed innymi. Kiedy nazywamy kogoś samolubem (jako cecha), mamy na myśli to, że konsekwentnie przedkłada swoje własne cele nad cele innych ludzi.

imiona dla samic psów

Markman twierdzi, że w skrajnej wersji widzimy zespół cech zwany Ciemną Triadą – narcyzm, psychopatię i makiawelizm. Wyjaśnia, że ​​ludzie z wysokim poziomem tych cech są zazwyczaj samolubni i manipulują.

Ale nawet przy braku tych skrajnych cech większość ludzi ma coś, co nazywa on uprzedzeniami egocentrycznymi. Nie wszyscy z natury jesteśmy samolubni, ale normalne jest skłanianie się ku egocentrycznej stronie spektrum. Mamy tendencję do oceniania świata pod kątem własnych celów – mówi. Przeceniamy wkład, jaki wnieśliśmy w działania grupowe w porównaniu z innymi osobami. W rezultacie mamy tendencję do myślenia, że ​​zasługujemy na więcej uznania (i większą część nagrody) za wyniki, niż w rzeczywistości zasługujemy.

Prawdziwie samolubna osoba może zaburzyć równowagę wzajemności, która naturalnie istnieje w związkach. Na przykład oczekujemy, że kiedy robimy coś dla naszych przyjaciół i sąsiadów, oni z czasem zrobią dla nas rzeczy o mniej więcej takiej samej wartości. W tym kontekście samolubna osoba to osoba, która nie wnosi swojego wkładu, mówi Markman. Z biegiem czasu zostają porzuceni jako przyjaciele lub wykluczeni jako sąsiedzi lub współpracownicy. W przypadku rodziny nie prowadzimy tak dokładnych ocen, ale mimo to wiemy, kiedy występuje brak równowagi, w którym jedna osoba stale daje, a druga stale bierze.

Słysząc definicję Markmana dotyczącą tego, co czyni osobę samolubną, byłem prawie pewien, że nią nie jestem. Ale czy nie jest to dokładnie to, co powiedziałaby samolubna osoba? Westchnienie.

Mam kilku przyjaciół, którzy są całkowicie bezinteresowni. Moja przyjaciółka Sarissa pracuje na pełen etat, ma dwóch chłopców, opiekuje się mamą i zawsze znajduje czas dla mnie i innych. Nie jest jedyną osobą, którą tak znam.

A potem jestem ja: nie jestem tym przyjacielem, który rozmawia tylko o sobie, powiedzmy, w grupowym łańcuszku SMS-ów. (Kaszel, kaszel.) I staram się praktykować empatię i życzliwość. Ale czy to oznacza, że ​​nie jestem egoistą? Mam tylko siebie, męża, psa i kota, którymi się zajmuję. Dbam o moją rodzinę, ale nie jestem ich opiekunem. Stawiam swoje potrzeby ponad potrzeby innych. Napisałam w Internecie tysiące słów o swoim życiu i doświadczeniach, a dodatkowo podwoiłam je, promując te historie w mediach społecznościowych.

Zacząłem zagłębiać się w króliczą norę z Markmanem, zastanawiając się, czy nie jestem po prostu kolejnym członkiem pokolenia „ja”, udającym samolubstwo jako troskę o siebie i wyrażanie siebie. Od razu mnie uświadomił: dorośli od zawsze potępiają pokolenie „ja”. Dzieci dorastające w latach 70. określano jako pokolenie „ja”, ale nie ma dowodów na to, że są one bardziej lub mniej samolubne niż przedstawiciele pokolenia wyżu demograficznego, pokolenia Y czy pokolenia milenialsów.

Markman mówi mi, że aby naprawdę określić, czy jestem samolubny, muszę przestać zaglądać do środka i zacząć wyciągać rękę: w kontaktach z bliskimi przyjaciółmi możesz zapytać, czy nie wydajesz mi się samolubny. Następnie bądź gotowy wysłuchać odpowiedzi, nie przystępując do obrony.

Więc to właśnie zrobiłem.

nazwy miast
Zapytałam męża, dwóch najlepszych (i bardzo szczerych) przyjaciół oraz moją mamę, czy uważają, że jestem samolubna.

Do niektórych pisałem SMS-y, do innych wysyłałem e-maile i pytałem, czy myślą, że zachowuję się samolubnie. Zachęcałem ich, żeby byli uczciwi. W końcu to były badania! I zniosę to, przysięgam.

Mój mąż, Nate, odpowiedział jako pierwszy, mówiąc mi, że moja troska o innych zawsze jest ważniejsza od własnej i jest to jedna z rzeczy, które kocha we mnie najbardziej, a potem wyzwał mnie za to, że zawsze zajmuję miejsce przy stoisku w restauracji.

Moja mama powiedziała mi, że kiedy byłam nastolatką, wszystko było takie proste, ale jestem najmniej samolubną osobą, jaką kiedykolwiek spotkała. Traktuję to z dużym przymrużeniem oka, bo moja mama nigdy o nikim złego słowa nie mówi i jest – cóż – moją mamą.

Moja przyjaciółka z zachodniego wybrzeża powiedziała, że ​​na pewno mam swoje momenty, ale przypomniała mi, jak niedawno poczułam się winna, zmuszając Nate'a do opiekowania się psem, podczas gdy ja brałam udział w wycieczce dla dziewcząt. Mój przyjaciel ze wschodniego wybrzeża po prostu odpowiedział: „Hm, nie”. Całkowite przeciwieństwo. Ma dwójkę małych dzieci, więc zrzucam to na karb braku czasu na odpowiadanie na moje wady.

Pod koniec mojej podróży do wnętrza byłem całkiem pewien, że hejterzy w Internecie, którzy nazywali mnie samolubną, są po prostu podli za ekranem. Ale to nie znaczy, że nie mogę nauczyć się być lepszą przyjaciółką/córką/partnerką.

Może mają rację. Być może decyzja o nieposiadaniu dzieci była wyborem egoistycznym. Ale czy bycie egoistą zawsze jest czymś złym? Ciągle jesteśmy zmuszani do artykułów na temat pielęgnacji ciała i ewangelii mojego czasu. Jak odróżnić dbanie o zdrowie psychiczne od skąpstwa? Dlaczego kobieta wybierająca satysfakcjonującą karierę i małżeństwo zamiast posiadania dzieci czyni ją samolubną, a nie samoświadomą?

Markman twierdzi, że stawianie siebie na pierwszym miejscu przed innymi nie zawsze jest złe i że są chwile, kiedy własne cele powinny mieć pierwszeństwo. Przykład: Osoba, która pracuje nad uzyskaniem wyższego stopnia naukowego, będzie musiała przedłożyć studia nad przyjaciół lub rodzinę, którzy mogą potrzebować swojego czasu. Dodaje, że być może będą musieli później to spłacić, robiąc coś dla innych, ale w okresie nauki mogą skupić się na własnych potrzebach.

nazwy fikcyjnych miast

Mówi też, że decyzja o posiadaniu dzieci to decyzja, dzięki której potrzeby dzieci staną się wyższym priorytetem niż to, co chcesz dla siebie zrobić. Decydując się nie stawiać swoich potrzeb na pierwszym miejscu. Jest to decyzja egocentryczna, ale nazwanie jej egoistyczną oznacza, że ​​ktoś narzuca swoją strukturę wartości dokonanym przez ciebie wyborom.

Mając świadomość, że ludzie, którzy są dla mnie naprawdę ważni – moi przyjaciele i rodzina – myślą o mnie jako o osobie, która daje i jest gotowa przedłożyć swoje potrzeby ponad moje własne, gdy jest to konieczne, czuję się bardziej komfortowo odrzucając oceny wartości nieznajomych. Jestem pewna, że ​​podejmowanie egocentrycznej decyzji o tym, jak żyć (lub pisać o tym na Twitterze) nie jest z natury samolubne.

To powiedziawszy, nie jestem Matką Teresą i jestem pewna, że ​​wiele razy mogłabym spisać się lepiej. Zamierzam więc skorzystać z rady Markmana i zwrócić uwagę na to, co robią inni ludzie, i spróbować pomóc im w osiągnięciu ich własnych celów. Zapytaj ich, czy możesz pomóc im w czymś, czego potrzebują, mówi mi. Zrobię.

Zamierzam także zwracać uwagę na ludzi w moim życiu, którzy nie dają mi tego, czego potrzebuję. Markman twierdzi, że w przypadku przyjaciół (oraz sąsiadów i współpracowników) ważne jest, aby zabiegać o wzajemność, ponieważ relacje opierają się na obopólnych korzyściach. Sugeruje, aby porozmawiać z przyjaciółmi, którzy biorą, ale nie dają, i poprosić ich, aby bardziej zwracali uwagę na potrzeby swoje (i innych ludzi). Jeśli nie przyczynią się do przyjaźni, być może nadszedł czas, aby pozwolić im odejść.

Wiem na pewno, że ludzie krzyczący na mnie na Facebooku nie przynoszą żadnych obopólnych korzyści, więc jestem gotowy pozwolić im – i ich osądom – odejść.


Anne Roderique-Jones jest niezależną pisarką i redaktorką, której prace ukazały się w: Vogue, Marie Claire, Southern Living, Town & Country i Condé Nast Traveler. Świergot: @AnnieMarie_ Instagramie: @AnnieMarie_