Już po pierwszym spotkaniu z The Class od razu wiedziałam, że to nie dla mnie. Trening elektryczny z zakrętem umysłu, ciała i ducha rozpoczął się ponad dziesięć lat temu i szybko zyskał niezwykle lojalnych zwolenników. Kiedy po raz pierwszy wypróbowałem go w 2017 roku, nie był już nowością, ale wciąż był równie modny i popularny. Kiedy wszedłem do eleganckiego studia Tribeca przepełnionego zapachem palo santo, uderzyła mnie wyraźna atmosfera kultu fitnessu à la SoulCycle w 2009 roku i armia drobnych, ładnych dwudziestolatków z gładkimi kucykami i pastelowymi, abs- obnażając zestawy Lululemon.
Ścieżka dźwiękowa była świetna, a sam trening był wymagający, ale odrzucił mnie dziwny chór ludzi HAH-ing (więcej na ten temat To później) lub szlochanie, gdy kucali, a także zdumiewająca sugestia instruktora, gdy brnęliśmy przez trzecią długą serię burpees, którą zrobiłem po prostu bądź z moje płonące mięśnie czworogłowe i natarczywe myśli (w stylu: PIEPRZ TO!).
Przejdźmy szybko do września 2021 r.: Moje ćwiczenia i medytacja rutyny zaczynały wydawać się przestarzałe i zgniłe. Szukałem też sposobów na wydostanie się z głowy do ciała. Po niedawnym okresie spirali lęku i depresji zrozumiałem, jak to się dzieje myśleć, myśleć, myśleć tylko doprowadziło mnie do kręcenia się w ciaśniejszych kręgach. czułbym się strasznie zablokowany w mojej własnej głowie. Musiałem zanurzyć się w ciele i dać odpocząć mojemu skurczonemu umysłowi.
Moja siostra, która od początku pandemii wirtualnie i religijnie (i dość głośno) prowadziła The Class w naszym maleńkim mieszkaniu na Brooklynie, powiedziała mi, że to było to, czego szukałam. Postanowiłem więc dać The Class jeszcze jedną szansę. I tym razem również od razu wiedziałem: to jest teraz dla mnie. Od tego czasu zajęcia stały się kamieniem węgielnym mojej dbałości o siebie, dobrego samopoczucia psychicznego i rutynowych ćwiczeń – coś pomiędzy terapią, medytacją i dobrą sesją pocenia się. Więc czym do cholery jest The Class, co się dla mnie zmieniło i dlaczego dzisiaj tak cholernie to kocham?
Zajęcia są lepiej rozumiane jako praktyka obejmująca całe ciało niż trening fizyczny.
Założona przez byłą dyrektor ds. mody Taryn Toomey w Nowym Jorku w 2011 roku, The Class łączy w sobie eklektyczną mieszankę elementów – rytuału, uważności, ucieleśnienia, powtarzalnych i rytmicznych ruchów, medytacji, muzyki, nauk duchowych i wokalizacji. Zaciera granicę pomiędzy treningiem a samopomocą, pracą fizyczną i energetyczną, nauką o ćwiczeniach a woo-woo, potem i duchem, rutyną i nieprzewidywalnością, strukturą i płynnością, instrukcją i tym, co robisz.
Klasyczne zajęcia prowadzone przez Toomeya lub kilku innych moich ulubionych instruktorów rozpoczynają się od uziemienia: zamknięte oczy, ręce na tułowiu i duże rozciąganie. Instruktor wrzuca nugget – refleksję, pytanie, intencję – na temat taki jak dbanie o siebie lub ego, aby zainspirować Cię do pracy z tym, co pojawi się w ciągu następnej godziny. Mięso i ziemniaki The Class to seria ćwiczeń siłowych i cardio, z których każdy jest wykonywany przez całą piosenkę: mocne klasyki angażujące całe ciało (przysiady, burpee, łyżwiarstwo, podskoki) oraz inspirowane ćwiczeniami ze sztangą i pilatesem impulsy lub chwyty izometryczne ukierunkowane na tyłek lub rdzeń. Do tego dodano psy z głową w dół i pozy dzieci, modyfikacje, przypomnienia o powrocie do oddechu, kawałki materiału do przemyślenia na temat pierwotnego tematu i, co najbardziej ekscentryczne, wskazówki do wypuszczenia dźwięku: mocne, werbalne HAH! na wydechu w górnej części burpee lub arggggh! alpinista średniogórski. Zajęcia kończą się oczyszczeniem lub otwarciem serca, kiedy uczestnicy siedzą, klęczą i machają rękami przed i za klatką piersiową, z ugiętymi łokciami.
Pomiędzy 2017 rokiem a teraz zmieniłem się w sposób, który uczynił mnie bardziej otwartym na to, co może się wydarzyć podczas zajęć, jeśli na to pozwolisz.
Kilka lat temu ustanowiłem praktykę medytacji uważności, kultywując zdolność i chęć bycia obecnym ze swoimi myślami i emocjami – aby badać ich wzorce. A potem w pewnym momencie poczułem się trochę znudzony. Moja formalna rutyna siedzenia zaczęła sprawiać wrażenie bardziej rutynowej niż wspierającej, a bezruch bardziej uciążliwy niż uziemienie; neutralność obserwacji moich myśli klinicznych i intelektualnych. Kiedy ponownie spotkałem The Class, zapragnąłem żywszej i bardziej soczystej praktyki uważności.
Tym razem również na nowo odkryłem, w jaki sposób ciało może być podstawą transformacji. W 2018 roku zaczęłam spotykać się z terapeutą, który skupia się na pracy somatycznej. Prowadzi mnie przez dostrojenie się do doznań cielesnych i pozostawanie z nimi obecnymi, często prowadząc do wglądu lub dużego uwolnienia emocjonalnego, którego nie mogłem osiągnąć poprzez myślenie lub rozmowę. Kiedy więc Zajęcia ponownie pojawiły się na moim radarze, wydało mi się to rodzajem codziennej, dodatkowej praktyki, którą mogę wykonywać samodzielnie.
Moje doświadczenie w klasie 2.0 zapewniło dokładnie to, czego potrzebowałem: elastyczny, ucieleśniony i aktywny sposób na uważność na moje nawykowe reakcje i wyrażanie emocji.
Prosty akt powtarzania jednego ruchu przez cały czas trwania utworu (często w rytmie) może stać się potężnym ćwiczeniem uważnej świadomości, jeśli przeplata się z przypomnieniami o konieczności powrotu do chwili obecnej. W ciągu trzech minut wspinaczki górskiej mogę zauważyć, że na trudność lub monotonię odpowiadam powstrzymując się; zastanawiasz się, kiedy ta piosenka się skończy?; planowanie tego, co będzie na obiad; rozmyślając o jakiejś starej historii życia; odłączam się od ciała, żeby móc je mocniej napierać. Pamiętam wtedy, że w obliczu dyskomfortu mogę wybrać głębsze oddychanie, rozluźnienie szczęki, pocieszenie się, zrobienie przerwy i zresetowanie lub po prostu skupienie się na kolejnym powtórzeniu, a potem kolejnym. Każdy trudny zestaw jest mikrokosmiczną metaforą tego, jak radzę sobie z większymi wyzwaniami w moim życiu… Uprzejmy jak medytacja, ale poruszająca i spocona. I głośno.
O tym hałasie: To, czego najbardziej nienawidziłem w The Class – zachęta do wyrażania siebie poprzez dźwięk i ruch – jest teraz moim ulubionym. Teraz znajduję to woo-woo, zwierzę, dziwny aspekt The Class jest niezwykle kreatywny i terapeutyczny. W przeciwieństwie do medytacji chodzi bardziej o ekspresję i ucieleśnienie. Mogę po prostu obserwować emocję lub przekazywać ją poprzez struny głosowe i kończyny. Mogę być świadomy tego, co dzieje się w moim ciele, lub rzeczywiście to robię Być w moim ciele, w całej jego spoconej, wibrującej żywotności. Podczas gdy aspekt uważności dotyczy bardziej widzenie to, co się pojawia, dotyczy aspektu ucieleśnienia poruszający w stronę ekspresji energetycznej i emocjonalnego katharsis.
Niektóre ruchy, takie jak podskoki lub oczyszczanie serca, mają pomóc Ci spuścić energię. W przypadku innych ruchów przyjmujesz modyfikację, która wydaje się dostosowana do twojego obecnego stanu. Instruktorzy poproszą Cię również o wprowadzenie czegoś osobistego w ruch — aby wciągnąć Cię w to bardziej, jak to ujął jeden z moich ulubionych — na przykład trzymanie swojej postawy lub rąk w sposób, który wydaje Ci się najbardziej wyrazisty. Następnie następują okresy swobodnego ruchu pomiędzy seriami zalecanych ruchów, podczas których zasadniczo poruszasz się tak, jak lubisz: tańcz, potrząśnij rękami lub nogami, tupnij, stój nieruchomo.
Na początku moje doświadczenia w klasie były ciche i oswojone. Nadal czułem się zbyt skrępowany tym, że jestem zbyt głośny lub dziwny, aby naśladować gardłowe HAH instruktorów. Któregoś dnia wypróbowałem to ze słuchawkami Bluetooth z redukcją szumów, tak że nawet siebie nie słyszałem – i to pomogło. (Sąsiedzi, bardzo mi przykro.) Ja też na początku opierałam się temu ekspresyjnemu ruchowi – po prostu trzymałam się standardowych formularzy lub naśladowałam instruktora.
Ale pokochałam te obszary intuicyjnego poruszania się, przez co sama czuję się trochę dziwnie. Często coś, co nosiłem w ciele, wypływa na powierzchnię i zostaje uwolnione. Niepokój, stagnacja, niewystarczające samopoczucie, ociężałość, gorycz, frustracja. Agresywne HAH w serii burpee pomaga mi na przykład pozbyć się wściekłości, podczas gdy wielki, łkający uścisk na desce może pomóc mi pozbyć się żalu. Czasami nawet nie wiem dokładnie, co ruszam, ale pojawia się duże westchnienie lub drżenie i wtedy czuję się trochę lżejszy. To jak mały egzorcyzm somatyczny.
imiona biblijne na literę u
Będę także odbiegał od scenariusza podczas powtarzalnych serii – jeśli mój organizm będzie potrzebował skrętów w rzucie zamiast pompek, zrobię to. Dawanie sobie pozwolenia na słuchanie własnego ciała i wewnętrznej wiedzy – poprzez instruktora lub kulturowe poglądy na temat tego, co powinnam robić podczas treningu i jakie dźwięki mogą wydawać kobiety – sprawia, że mój ruch wydaje się o wiele bardziej uwalniający i wzmacniający i satysfakcjonujące niż dosłowne wprawianie ciała w ruch.
Dla mnie piękno The Class polega na tym, że pozwala mi stać się ekspertem w pracy z własnymi osobami rzeczy .
Jestem oddany The Class nie ze względu na pojedyncze, gotowe doświadczenia treningowe, które sprzedaje, ale ze względu na mnogość doświadczeń, które pozwalają mi współtworzyć w ramach ciągłej samopoznania. Zajęcia to spocona piaskownica, w której można nauczyć się pracować z własnym umysłem, emocjami i energiami. Uważność i ekspresja zapewniają narzędzia do tej pracy, podczas gdy podstawowy format tworzy bezpieczny, wspierający pojemnik, którego potrzebuję, aby poeksperymentować z bardziej płynnymi aspektami praktyki – i ukształtować to w to, co będzie mi najlepiej służyć w danym dniu.
Rozeznanie, co najbardziej by mi tego dnia pomogło, stało się praktyką łączenia się z moimi potrzebami. W zależności od dnia Zajęcia mogą pomóc mi ukoić nerwy, wzbudzić energię, pozbyć się błahych rzeczy, przypomnieć sobie, jak silne jest moje ciało, odrzucić wymówki i rzucić sobie wyzwanie, wydostać się z ego i nie wykonaj najbardziej zaawansowaną fizycznie wersję ruchu, wypędź jakiegoś nieznośnego emocjonalnego demona, pielęgnuj radość. Pamiętaj, aby wziąć jeden oddech, jedno uderzenie, jedno powtórzenie na raz: Jak chcę się spotkać Ten przenosić? Ta chwila? To uczucie? Ta myśl?
Najbardziej przekonującym sygnałem, że Zajęcia naprawdę odgrywają terapeutyczną rolę w moim życiu, jest to, jak organicznie przekładają się one na mój dzień, kiedy jestem nie na macie. Podobnie jak w przypadku prawdziwej praktyki, umiejętności i cechy, które wykorzystuję podczas zajęć, przekładają się na inne obszary: świadomość, dociekanie siebie, stawianie czoła wyzwaniom, wybór reakcji, nawiązywanie kontaktu ze swoimi potrzebami, wyrażanie siebie, poruszanie się po emocjach, bycie w swoim ciało.
Ożywiłem moją formalną praktykę medytacyjną do czegoś znacznie bardziej intymnego i instynktownego, gdzie zamiast po prostu patrzeć na przepływające myśli, przerzucam swoją obecność z umysłu do ciała. W ciągu dnia biorę duże, wzdychające oddechy i rozciągam się, aby ponownie skalibrować swoją energię. W gorszych chwilach wypuszczę trochę pary ogromnym Uggghhhh lub potrząśnięciem całym ciałem. I kiedykolwiek czuję się uwięziony w swojej głowie, wiem, że moje ciało jest miejscem, do którego należy się udać. Ponieważ Klasa przypomni mi, że nawet gdy mój umysł utknął lub jest zdezorientowany, moje serce i płuca zawsze wiedzą, co robić.




