Jak Alicja w „Słowie na L” potwierdziła moją tożsamość jako kobiety biseksualnej

Ten artykuł zawiera spoilery dot Słowo na L.

Proszę – powiedziałem, kładąc laptopa przed moją ówczesną dziewczyną. Weź udział w tym quizie.



Spojrzała na ekran – Z której postaci Słowo na L Jesteś? – a potem zwróć się do mnie. Dlaczego?

Bo myślę, że powinniśmy obejrzeć ten program.

Zamrugała.



Pomyślałem, że byłoby zabawniej, gdybyśmy od początku wiedzieli, z którymi postaciami możemy się najbardziej utożsamić – powiedziałem. Hm.

Była jesień 2009. Słowo na L , którego premiera odbyła się w Showtime w 2004 roku, dobiegł już końca i zakończył się wiosną 2009 roku, po sześciu sezonach. Ani moja dziewczyna, ani ja nie widzieliśmy żadnego odcinka. Ale nagle wydawało się to koniecznym rytuałem przejścia.

Ponieważ od młodości byłam związana ze społecznościami queer, wiedziałam o tym serialu od lat i znudziły mi się wszystkie odniesienia, których nie do końca rozumiałam. Jego rozkwit nastąpił, gdy byłem na studiach, a jeśli założysz, że miałem dostęp do Showtime w swoim akademiku, czeka cię kolejna rzecz. Ale teraz, mając dziewczynę, która właśnie wyszła na zewnątrz, nigdy wcześniej nie była w związku z inną kobietą i była ciekawa, na czym polega tożsamość lesbijska, obserwowałam Słowo na L wydawało mi się, że powinniśmy przeżyć to razem.



Słowo na L opowiada o zgranej grupie przyjaciół z Los Angeles, którzy w wieku 20 i 30 lat zmagają się z byciem queer.

Chociaż przez sześć sezonów pojawia się i odchodzi wiele postaci, podstawowa grupa zaczyna się od Bette (dyrektorki centrum artystycznego o dużej władzy i charakteryzującej się dużym niepokojem), Tiny (partnerki Bette, która praktycznie nie ma żadnej fabuły powiązanej bezpośrednio z Bette aż do późnych lat serialu), Shane (androgyniczny łamacz serc), Dana (ukryta tenisistka), Alice (dziwaczna dziennikarka) i Jenny (pisarka, zupełnie nowa w okolicy).

Uzbrojeni w wyniki quizu (moja dziewczyna ma Shane’a, ja mam Jenny, ale okazuje się, że jestem bardziej Bette), rozpoczęliśmy naszą wyprawę do Słowo na L wersja West Hollywood. Spodziewałem się, jak śpiewa zespół Betty w piosence przewodniej programu: rozmawiać, śmiać się, kochać, oddychać, walczyć, pieprzyć się, płakać, pić . Spektakl zapewnił to wszystko w pikach. (Za każdym razem, gdy próbowałem śpiewać do szybkich tekstów Betty, po prostu zaczynałem wykrzykiwać czasowniki, które nie do końca pasowały do ​​programu: skakać, krzyczeć, biegać, pływać. Zakładam, że wszyscy to zrobiliśmy. To sposób, w jaki żyjemy i kochamy , Mimo wszystko.)

Nawet w queerowych mediach nie spodziewałam się, że poczuję się zauważona.

Od samego początku wiedziałam, że jestem biseksualna (albo panseksualna albo queer; nie przeszkadzają mi wszystkie trzy marki). Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nie pociągali mnie ludzie bez względu na płeć. Potrafię datować bardzo konkretne przemyślenia na temat mojego początkowego zamętu… Czy lubię chłopców, czy lubię dziewczyny? Czy mogę lubić oba? Czy to coś? – już w trzeciej klasie. Mój przyjaciel kiedyś chciał mnie pocałować i zabawić się, ale zareagowałem na ten pomysł bardzo negatywnie. Chcesz udawać, że jestem chłopcem, powiedziałem jej, a ja chcę, żebyśmy były dwiema dziewczynkami. Rzuciła mi oskarżenie, twierdząc, że jestem gejem – o zdefiniowanie tego słowa musiałem później poprosić tatę. Ale nie. To nie było to. Ja też podkochiwałam się w chłopakach.

Dopiero w siódmej klasie słowo biseksualizm zagościło w moim leksykonie, błogosławiąc mnie językiem opisującym moje uczucia. Możemy cały dzień argumentować przeciwko przydatności etykiet, ale kiedy przez 13 lat nie będziesz pewien, jak pasujesz do otaczającego cię dychotomicznego świata, etykieta jest potwierdzeniem, że nie jesteś sam. Biseksualizm jako koncepcja był dla mnie darem niebios.

piękne stare pochwały

Niestety, zajęło mi wiele lat uporanie się z piętnem związanym z tym, jak to słowo sprawia, że ​​inni mnie postrzegają. Prawda jest taka, że ​​osoby biseksualne są stereotypowe pod każdym względem: jesteśmy chciwi, jesteśmy oszustami, mamy obsesję na punkcie seksu, jesteśmy zdezorientowani. Większość osób, z którymi spotykałam się w szkole średniej i na studiach, bała się, że tędy przejeżdżam faza , że w końcu będę musiał wybrać stronę i że może to nie być ich strona.

Nawet gdy umiałam opisać swoje doświadczenia w języku, zawsze znajdywałam się w sytuacji, w której mogłam go bronić, także w społeczności queer, gdzie często byłam postrzegana jako osoba z zewnątrz. Bez wzoru do naśladowania lub przykładu z popkultury, na który można by wskazać, większość ludzi wokół mnie unieważniła moją tożsamość.

Potem przyszła Alice Pieszecki, biseksualna uczestniczka programu, która potwierdziła wiele moich doświadczeń.

Cóż, mówiąc ściślej, Alice była biseksualną uczestniczką programu, dopóki nie zdecydowała się zidentyfikować jako lesbijka. Chociaż Alice wiele dla mnie znaczy, wiem Słowo na L pomyliła się ze swoim charakterem . Absolutnie wierzę, że seksualność jest płynna (i sam tego doświadczyłem ). Wierzę również, że przejście Alicji z osoby biseksualnej w lesbijkę jest prawidłowe. Jednak błędem ekipy produkcyjnej serialu było pozbycie się jednej dumnej biseksualnej postaci, zwłaszcza bez zagłębienia się w tę część podróży Alice.

Nie pamiętam niczego, co wyjaśniałoby zmianę tożsamości Alice. W 10. odcinku trzeciego sezonu, kiedy odwiedza Danę w szpitalu, Alice mówi jej: „Masz rację. Biseksualizm jest obrzydliwy. Teraz to widzę. Po raz pierwszy mówi coś, co wiąże się z tym, że nie identyfikuje się już jako biseksualna. Było tam dużo miejsca na zbadanie jej ewolucji romantycznej i seksualnej, ale twórcy serialu to zignorowali.

Nawet gdy Alice w końcu zidentyfikowała się jako lesbijka, jej start jako kobiety biseksualnej był dla mnie ekscytujący. Podczas gdy inne postacie miały doświadczenia seksualne i romantyczne z ludźmi o różnej tożsamości i ekspresji płciowej, Alice jako jedyna faktycznie nazywała siebie biseksualną i broniła się przed stereotypami. A poprzez swoje historie, które często wiązały się z zmaganiem z rażącym piętnem osób biseksualnych, obecność Alice nawiązywała do wyjątkowych zmagań, z jakimi borykają się biseksualne kobiety.

Podobnie jak ja, Alice często oskarżano o bycie hetero, jakby infiltrowała przestrzenie queer swoją bliskością heteroseksualności.

Jest scena w drugim sezonie kiedy Alice, Dana i Tonya (postać drugoplanowa) odwiedzają sklep z zabawkami erotycznymi. Tonya macha do Alice czekoladowym lizakiem w kształcie penisa, żartując agresywnie. To chyba trochę bardziej w twoim stylu, prawda, Alice? Alice chwyta lizaka w kształcie piersi i mówi: „Właściwie, Tonya, to mogłoby być trochę bardziej w moim stylu”. Kłócą się przez chwilę, po czym wkracza Dana. Wygląda na to, że zamierza stanąć w obronie swojej przyjaciółki. Zamiast tego podaje Alicji oba lizaki i pyta: „Który z nich wolisz położyć w ustach?”.

W dalszej części serialu, kiedy Alice i Dana spotykają się, a Alice sugeruje używanie paska podczas seksu, Dana przyjmuje tę opcję z nieufnością i szyderstwem. Czy to kwestia biseksualizmu? – pyta. – Chcesz mieć ciastko i zjeść też swoją cipkę?

Takie spotkania są rażącym atakiem na biseksualność Alice, zmuszającym ją do ciągłego udowadniania swojej tożsamości w świetle reflektorów. Niestety, jest to coś, z czym często muszą się borykać osoby biseksualne. Widząc, jak Alice radzi sobie z wątpliwościami, czy biseksualizm może faktycznie istnieć – nie mówiąc już o tożsamości godnej przyjęcia – powtórzyłem swoje własne dziesięciolecia doświadczeń. Dzięki temu w końcu poczułam się mniej samotna. W świecie, w którym media prawie nigdy nie pokazują nam postaci biseksualnych, Alice dała mi, przynajmniej na krótko, odbicie siebie.

Kiedy Showtime ogłosił to w zeszły wtorek Słowo na L dostaje restart , wiele myśli zalało moją głowę: czy po burzliwym związku Bette i Tina zostaną małżeństwem? Czy Shane w jakiś sposób zrekompensuje pozostawienie swojej ukochanej Carmen przy ołtarzu? Na litość boską, czy dowiemy się, kto zabił Jenny? (Tak, w niezwykle kontrowersyjnym posunięciu serial w końcu skręcił na terytorium tajemnicy morderstwa.)

Ale przede wszystkim przepełniało mnie poczucie ciepła i wspomnienia maratońskiego występu, przytulania się do mojej byłej dziewczyny na małej kanapie w moim pierwszym mieszkaniu i wreszcie poczucie, że tu pasuję.

Melissa A. Fabello jest feministyczną pisarką i mówczynią zajmującą się kwestiami związanymi z polityką ciała i kulturą piękna. Jest doktorantką w programie badań nad seksualnością człowieka na Uniwersytecie Widener, gdzie jej badania dotyczą tego, w jaki sposób kobiety chore na jadłowstręt psychiczny nadają znaczenie swoim doświadczeniom zmysłowym. Dowiedz się więcej o jej pracy na jej strona internetowa i śledź ją na Twitterze i Instagramie @fyeahmfabello.

Powiązany:

nazwa projektu

Może Cię również zainteresować: Obejrzyj, jak ta kobieta próbuje (i zabawnie nie) wykonać instrukcje taneczne profesjonalnego choreografa – bez patrzenia