Niektóre kobiety medytują codziennie, pocą się przez godzinę na siłowni i odpoczywają o 22:00. Potem jestem ja, skacowana przyjaciółka, próbująca przekonać Super Woman, aby pominęła taneczne cardio i poszła na brunch. OK, może się sprzedaję. Uczęszczam na godzinne zajęcia z barre lub dwa razy w tygodniu oglądam DVD Jillian Michaels – w dobre tygodnie! – i utrzymuję prawidłowe BMI. Ale z drugiej strony nie mam siły, żeby o tym mówić, a moja dieta złożona z porannej latte i tajskiej kuchni na wynos przy biurku często prowadzi do załamań energii po południu. Jako pisarz spędzam czas na godzeniu terminów, promowaniu mojej debiutanckiej powieści i pracy nad drugą. Wiąże się to z dużym stresem i spędzaniem późnych nocy przed ekranem. Pod koniec dnia jadę na oparach.
Kiedy zbliżam się do trzydziestki, pojawiają się oznaki świadczące o tym, że mój styl życia nie jest zrównoważony. Mój harmonogram snu jest nieuporządkowany, a zmęczenie wprawia mnie w niekończące się cykle zwlekania i niepokoju. Być może dlatego, gdy SelfGrowth oferuje mi trenera, dwóch dietetyków, psychologa snu, trenera kariery i dostęp do dowolnych butikowych zajęć fitness w Nowym Jorku, szybko się zgadzam. Wiem, to naprawdę słodka umowa. Ale tak naprawdę chcę odkryć, w tym sezonie oczyszczania sokiem i dobrych intencji, jak zdrowy mógłbym być, gdybym poszedł na całość. Armia najlepszych profesjonalistów odnowy biologicznej na szybkim wybieraniu to tylko bonus.
Moje nowe życie #Fitspo będzie obejmowało pięć treningów tygodniowo: dwa cardio, dwa siłowe i jedną jogę. Do tego Fitbit zapewniający 10 000 kroków dziennie, dieta dostosowana specjalnie do mnie i sesja life coachingu z guru kariery. Jestem podekscytowany. Poza tym: szalenie przerażony.
Już w pierwszym tygodniu spotykam się z osobistym trenerem i dietetykiem, aby dokonać zimnej, twardej konfrontacji z rzeczywistością.Rozpoczynam miesiąc od spotkania z redaktorką fitness Emily Abbate, która jest także certyfikowaną trenerką. Abbate ocenia mój sporadyczny schemat ćwiczeń i sugeruje, abym poeksperymentował z nowymi treningami. Nigdy nie wiesz, co zrobisz, mówi, wysyłając mnie na moje pierwsze w historii zajęcia treningu interwałowego o wysokiej intensywności (HIIT) w The Fhitting Room w Nowym Jorku. Trening spełnia wszystkie kryteria mojej osobistej wersji piekła: Burpees w fazie rozgrzewki. The rozgrzewka . Jakimś cudem udaje mi się przetrwać 50 minut wiosłowania, desek i ćwiczeń z odważnikami kettlebell, po czym uciekam do damskiej szatni i wybucham płaczem ze wstydu. Zawsze unikałam treningów na obozach szkoleniowych, zwłaszcza tych koedukacyjnych, właśnie z tego powodu. Nienawidzę porażek przed napalonymi, wspaniałymi ludźmi. Nie pomaga fakt, że następnego ranka ledwo mogę wejść po schodach metra.

Później w tym tygodniu przygotowuję się na spotkanie z Heidi Skolnik, CDN , dietetyk, który doradzał olimpijczykom, graczom NBA, zawodowym baletnicom i innym osobom, które nigdy nie korzystały z Google. Czy komosa ryżowa to wariat? Moja dieta nie jest najzdrowsza: przez większość dni pomijam śniadanie i pochłaniam kanapkę lub pad thai około 16:00, co nazywam linnerem (jak lunch i kolacja). W mojej lodówce znajduje się masło migdałowe, ser i woda kokosowa: same w sobie nieźle, ale nie stanowią dokładnie składników posiłku. Przeglądając mój dziennik jedzenia, Skolnik stwierdza, że moja dieta jest niespójna, pozbawiona wyczucia czasu dostarczania składników odżywczych i dystrybucji energii oraz nierówna pod względem zawartości i równowagi. (Powiedz mi, co naprawdę czujesz!)
Jednak ocena Skolnika łagodzi trochę skutki mojej katastrofy podczas ćwiczeń HIIT. Mówi, że mój niski poziom energii wynika częściowo z nawyków żywieniowych. Niektóre jej wskazówki są intuicyjne (kawałek Pecorino Romano i batonik Luna to nie obiad), inne zaskakują. Na przykład mam mało błonnika. Mam także dyspepsję czynnościową, przewlekłą niestrawność, która powoduje wzdęcia , nudności i przedwczesne uczucie pełności. (Seksownie, prawda?) Przepisuje co najmniej 20 gramów błonnika dziennie z pokarmów takich jak owoce i warzywa. Sugeruje też, żebym unikała potraw, które mogą podrażniać żołądek, takich jak alkohol, cebula, czosnek, pomidory i – okropność! – kawa.

Wiem, co należy zrobić z moją dietą; teraz przejdźmy do mojej kariery. Czasami paraliżuje mnie niezdecydowanie, boję się dokonać złego wyboru. Czy powinienem starać się bardziej pracować jako freelancer, czy powinienem skupić się na kolejnej powieści? Rozmawiam przez telefon z Susan Kardą, dyrektor ds. rozwoju przywództwa w Lululemon. Misją Kardy jest pomaganie pracownikom w odnalezieniu szczęścia osobistego i zawodowego. Mówi do mnie jak Yoda: niepokój żyje w przyszłości, mówi, podczas gdy uważność żyje chwilą. Karda sugeruje, żebym wyobraził sobie siebie siedzącego na ławce i wyobraził sobie swoje myśli jako powiewające liście. Zamiast zmuszać się do ignorowania ich, powinnam przyznać się do nich, a potem pozwolić im odejść – na cztery minuty każdego ranka. Brzmi to dość łatwo, ale pierwszego dnia przez cały czas walczę z chęcią podrapania swędzącej twarzy. Idąc dalej, ustawiłem alert na moim iPhonie na 7:30. codziennie (przyznaję, od czasu do czasu wciśnięto przycisk drzemki), aby usiąść na kanapie i medytować. Wpuszczam do wnętrza te niespokojne myśli o terminach i liczbie stron, po czym wyobrażam sobie, jak odpływają. Na początku trudno się skoncentrować, ale wkrótce okazuje się to dziwnie skuteczne i w ciągu dnia czuję się spokojniejszy.
Następnie nadszedł czas, aby spotkać się z ekspertem od snu, aby dowiedzieć się, dlaczego ciągle mam szalone koszmary. Mówi mi, żebym unikała alkoholu (!) i zaleca nową rutynę przed snem.Zgodnie z poleceniem Skolnika niechętnie zamieniam moją ukochaną poranną latte na mrożoną zieloną herbatę. Odstawienie kawy sprawia, że jestem zły. Czuję się rozkojarzony, nieskoncentrowany, mam zaparcia i zapominam o medytacji. Pomimo ograniczenia spożycia kofeiny, mój sen zamiast się poprawiać, cierpi. Mam żywe, krwawe koszmary, po których budzę się zlany zimnym potem. Pojawiają się cienie pod oczami. Któregoś ranka mój chłopak mówi mi, że obudziłam go o 2 w nocy. z odgłosami skomlenia jak pies. Dziękuję, kochanie.
Konsultuję się z Shelby Harris, Psy.D., dyrektorką Programu Behawioralnej Medycyny Snu w Centrum Zaburzeń Snu i Czuwania w Montefiore Medical Center w Nowym Jorku. Mówi mi, że picie alkoholu w ciągu trzech godzin przed snem pogarsza jakość snu i że moja aktualna przerwa w piciu mogła spowodować, że wejdę w fazę REM, co oznacza, że nadrabiam zaległości w aktywnym śnie i w rezultacie mam intensywniejsze sny. Mówi, że kiedy już ich dogonię, prawdopodobnie odejdą. (Do tego czasu będę unikać luster i używać korektora.)
samochody z literą j
Przyjmuję też nową rutynę przed snem: myję zęby, myję twarz i przebieram się w piżamę na godzinę odpoczynku, podczas której ustawiam telefon na tryb „Nie przeszkadzać” i staram się nie oglądać bez przerwy WSZYSTKO. Zamiast tego czytam książkę lub gotuję jajka na twardo, aby uzupełnić zapasy w lodówce. Poważnie. To jest teraz moje życie!
Ciągle mam ochotę na niezdrowe jedzenie. Autorka zdrowej książki kucharskiej pomaga mi robić zakupy i uczy nowych, smacznych przepisów. Mimo wszystko jest ciężko.A jednak, Gwyneth, nie jestem. Nie ma dnia, żebym nie miała ochoty na kawałek pizzy i lodowatą Corona Extra z limonką. Kiedy pewnego niedzielnego popołudnia mijam lodziarnię, wracając do domu z treningu, przychodzę toblisko do kradzieży dziecięcego rożka z truskawkami.

Aby pomóc sobie w opanowaniu apetytu, próbuję stworzyć nowy repertuar posiłków wraz z Jackie Newgentem, R.D.N., autorką książek kucharskich dbających o zdrowie. Spotykamy się w lokalnej restauracji Whole Foods, żeby mogła mi pomóc przygotować bardziej pożywne wersje moich dań na wynos. Już niedługo przygotowuję od podstaw organiczne dania: miskę makaronu soba z podsmażaną na patelni wieprzowiną i winegretem tamari, udka z kurczaka w curry, makaron bezglutenowy z domowym pesto. Tworzę nawet własny domowy ketchup (tak świeży, że od razu przestaję pić ten butelkowany).

Tak, te rzeczy są pyszne. Przygotowanie każdego z nich zajmuje co najmniej godzinę, a kiedy po treningu umierasz z głodu, wydaje się, że to wieczność. Pogodzenie wszystkich tych wskazówek dotyczących stylu życia, a jednocześnie próba życia po swojemu, jest trudne. Czasem wieczorem zdarza mi się biegać po mieszkaniu w szybkim tempie, żeby pokonać 10 000 kroków.
Po trzech tygodniach pokusa uderza ze zdwojoną siłą. Poddaję się… a następnego dnia czuję się cholernie winny. Przynajmniej na chwilę.Właśnie skończyłem zajęcia Spin w trzecim tygodniu i czuję się fantastycznie, ale w chwili, gdy odmawiam drinka, moi przyjaciele są na mnie: La-a-ame. Wciskają mi jaja, aż w końcu się poddam i zamówię smażone krewetki i kieliszek Sauvignon Blanc. Pierwsza szklanka to niebo. Po drugim jestem pijany . Budzę się następnego ranka opuchnięta, odwodniona i zła na siebie – scenariusz doskonale znany. Zwykle jest to moment, w którym rezygnuję z nowo odkrytego schematu zdrowotnego. Chwytam telefon, żeby odwołać popołudniowy trening HIIT, ale tym razem coś mnie powstrzymuje.
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest to przebłysk delikatnych ramion, który dostrzegam w lustrze, czy też trwały rezultat tygodni porannych medytacji, ale moje niedawno ulepszone „ja” jest w stanie spojrzeć z odpowiedniej perspektywy na jedną noc hedonizmu. Nie pozwolę, aby jedno potknięcie zrujnowało całą pracę, którą nad sobą wykonałem. Osoba w lustrze może i ma kaca, ale nadal jest odporna, zrównoważona i znacznie trudniej ją przytłoczyć niż kilka tygodni temu.

Udaję się na pierwsze zajęcia w Fhitting Room od czasu pierwszej katastrofy. Jestem przygotowany na czystą niedolę, ale tak naprawdę jest to o wiele zabawniejsze i wykonalne, niż pamiętam. Dzięki Skolnikowi mam odpowiednią energię. Nauczyłam się jeść kromkę pełnoziarnistego chleba z masłem orzechowym na godzinę przed treningiem. Stałem się też mniej samoświadomy, co ułatwia skupienie się na sobie, zamiast porównywać swoje osiągnięcia z wynikami innych. Może to kwestia endorfin, ale całkowicie rozumiem, dlaczego wysportowani ludzie mają obsesję na punkcie tego miejsca.

Pod koniec miesiąca nie mogę się już doczekać sesji potu i mogę bez problemu wykonywać regularne serie pompek w barre. Kilka razy w tygodniu przygotowuję posiłki takie jak kurczak z mango z ryżem kalafiorowym. Poprawa jakości snu dała mi więcej energii. Stres związany z pisaniem nie przytłacza mnie tak bardzo, a mam już 50 nowych stron mojej drugiej powieści. Moje ciało zaczyna wykazywać oznaki wyrzeźbienia, szczególnie uda, ramiona i pośladki.
Nie jestem na tyle naiwna, żeby sądzić, że będę kontynuować ten bezbłędny styl życia przez cały czas bez mojego osobistego trenera i wymarzonego zespołu dietetyków. Ale niektóre rzeczy, za którymi mogę nadążać – poranna praktyka medytacyjna, większość ćwiczeń – sprawiają, że czuję się silniejszy, szczęśliwszy i bardziej skoncentrowany. Prawidłowo traktując swój umysł i ciało, nauczyłam się dostrzegać siłę tego, do czego jestem zdolna, i to naprawdę wszystko, czego potrzebuję #Fitspo, aby ruszyć dalej i pokonać swoje cele. To i od czasu do czasu kawałek pizzy.
Może ci się także spodobać: Ta wysportowana mama ćwiczy ze swoim maluchem, aby zachować formę