Jak „pozytywność ciała” została porwana przez marki i influencerów

Klub książki Self Growth WellRead

Co miesiąc, Klub Dobrej Książki Samorozwoju podkreśla aktualną, zachwycającą i kluczową książkę na temat, który pomaga czytelnikom żyć lepiej. Do tej pory omówiliśmy wszystko od polityka biegania do stan współczesnego macierzyństwa . W tym miesiącu czytamy Aubrey Gordon Po prostu musisz schudnąć: i 19 innych mitów na temat grubych ludzi. Tutaj możesz nacieszyć oczy ekskluzywnym fragmentem książki Gordon wraz ze specjalnym wprowadzeniem, które napisała dla czytelników SelfGrowth. Dowiedz się więcej o wyborze z tego miesiąca Tutaj — i bądź na bieżąco, aby poznać więcej szczegółów na temat oglądania specjalnej rozmowy Gordona i Rachel Wilkerson Miller, redaktor naczelnej SelfGrowth, 26 stycznia o 12:00. EST.

wypchane nazwy zwierząt

Mity o otyłości krążą wszędzie wokół grubych ludzi, uparte jak cień, którego nie możemy się otrząsnąć. Wyprzedzają nas nasze wyimaginowane reputacje: uważa się, że jesteśmy niekochani i niegodni miłości, chodzący martwi ludzie, zobowiązani wobec ruchów na rzecz sprawiedliwości społecznej – w tym tych, które znaleźliśmy. Nawet w przestrzeniach, które reklamują się jako pozytywne dla ciała, wciąż spotykamy się z wykluczeniem, chociaż w łagodniejszym wydaniu, takim, które nalega na nasze szczęście i zdrowie, cały czas definiując obie rzeczy poprzez pominięcie grubych ludzi. Nie możemy być zdrowi – po prostu spójrz na nas. A kto mógłby być szczęśliwy, tak wyglądając?



Choć w ciągu ostatnich dwóch dekad ruch na rzecz pozytywnego nastawienia do ciała zgromadził się w niezliczonych ilościach nowych zwolenników, niewielu jest świadomych jego znacznie bardziej radykalnych korzeni w aktywizmie otyłości, a jeszcze mniej wydaje się mieć jakiekolwiek zaangażowanie w pracę na rzecz sprawiedliwości, które wykracza poza ich osobisty związek z własnymi ciało. Nawet nowszy substytut pozytywnego nastawienia do ciała, neutralność ciała, ma na celu poprawę relacji jednostek z własnym ciałem, ale nie zmianę kontekstu kulturowego, który stworzył tak powszechną dyskryminację osób otyłych i taki negatywny obraz ciała u osób każdej wielkości.

Istnieje bardziej sprawiedliwy, milszy świat, który możemy razem zbudować – taki, który kończy nasze wojny naszymi własnymi ciałami i taki, który stępia nasze uprzedzenia wobec innych. A zaczyna się od zrobienia miejsca dla tych z nas, którzy na to nie wyglądają szczęśliwy i zdrowy.


W ostatnich latach ruch bodypositive staje się coraz bardziej kwestionowanym obszarem. W Internecie i osobiście toczy się mnóstwo sporów na temat tego, dla kogo jest ten ruch i co ma osiągnąć. Czy pozytywne nastawienie do ciała jest wyraźnym wezwaniem do pewności siebie i sposobem na naprawę uszkodzonego obrazu ciała u wszystkich, niezależnie od ich rozmiaru? Czy jest to ruch na rzecz sprawiedliwości społecznej, którego celem jest organizowanie się w celu położenia kresu uciskowi cielesnemu? A może posunęło się to za daleko i doprowadziło do tego, co komik Bill Maher nazywa fit-zawstydzaniem? Podobnie jak w przypadku wielu ruchów, cele pozytywnego nastawienia do ciała są kwestionowane, utrzymywane w napięciu przez sprzeczne wizje i strategie proponowane zarówno przez wyborców, przywódców, przeciwników, jak i obserwatorów. Chociaż przyszłość ruchu jest przedmiotem dyskusji, spojrzenie w jego przeszłość może rozjaśnić coraz bardziej niejasne rozmowy na temat jego pochodzenia.



Najgłębsze korzenie pozytywnego nastawienia do ciała sięgają ruchu akceptacji tłuszczu, który sam w sobie opiera się na fundamencie założonym przez grube czarne kobiety z ruchów na rzecz praw obywatelskich i praw socjalnych. Johnnie Tillmon był pierwszym przewodniczącym Narodowej Organizacji Praw Opieki Społecznej (National Welfare Rights Organisation), i nie zgodziła się na rezygnację z jakichkolwiek kluczowych elementów swojej tożsamości i doświadczenia życiowego: jestem kobietą. Jestem czarną kobietą. Jestem biedną kobietą. Jestem grubą kobietą. Jestem kobietą w średnim wieku. A ja jestem na zasiłku. W tym kraju, jeśli jesteś jedną z tych osób, liczysz się mniej jako istota ludzka. Jeśli jesteś tym wszystkim, w ogóle się nie liczysz. Znana działaczka na rzecz praw obywatelskich Ann Atwater również zauważyła wpływ jej otyłości na to, jak jest postrzegana i traktowana jako czarna kobieta w opiece społecznej, opowiadając historykowi z Duke University, że jej waga była poruszana w biurze opieki społecznej, gdzie regularnie ją pytano gdyby była w ciąży.

W latach sześćdziesiątych XX wieku nastąpił rozwój organizacji na rzecz akceptacji tłuszczów, obejmujący akcje bezpośrednie, budowanie ruchu i zakładanie kluczowych organizacji wspierających tłuszcze. W 1967 roku prezenter radiowy Steve Post zorganizował konferencję w Nowym Jorku. Akcja, zapowiadana jako publiczny protest przeciwko dyskryminacji ze względu na tłuszcze, przyciągnęła setki protestujących, którzy palili książki o dietach i nosili plakaty z napisem Fat Power. The New York Timesa relacjonowało wydarzenie pod tytułem Curves Have Your Day in Park; 500 w apelu „Tłuszcz” dotyczący otyłości. Protestujący nie nalegali, aby inni przytyli – po prostu chcieli łagodniejszego i bardziej sprawiedliwego traktowania grubych ludzi. Zaledwie rok później Lew Louderback i Bill Fabrey założyli Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Advance Fat Acceptance (NAAFA). Zarówno Louderback, jak i Fabrey byli żonami grubych kobiet i obaj stanowczo odrzucili stronnicze i dyskryminujące traktowanie, jakie ich zdaniem spotykało ich żony i inne grube osoby.

W latach siedemdziesiątych jeden oddział NAAFA rozpadł się, tworząc gruby kolektyw Fat Underground. Kolektyw był zdecydowanie radykalny, założony przez dwie grube żydowskie feministki w Los Angeles. Jej prace skupiały się na przeciwdziałaniu dyskryminacji tłuszczów i na tym, co uważała za jedną z jej głównych sił napędowych: przemyśle dietetycznym. Historyk Charlotte Cooper uważa Fat Underground za pierwsze, które stworzyło teorię ucisku tłuszczów, co stanowi główny wkład w ten ruch. Przypisuje się im także ukucie hasła, które od lat towarzyszy ruchom przeciw otyłości i dietom: dieta to lekarstwo, które nie działa na chorobę, która nie istnieje.



Dopiero w latach 90. organizacje zaczęły używać terminu „pozytywność ciała”. Pisarka Connie Sobczak i Elizabeth Scott, licencjonowana pracownica socjalna, założyły w 1996 roku organizację o nazwie Body Positive. Sobczak osobiście zmagał się z zaburzeniami odżywiania, a Scott specjalizował się w ich leczeniu.

W ciągu kilku krótkich lat korporacje i sprzedawcy detaliczni przerzucili się na pozytywne nastawienie do ciała, tworząc własne definicje ruchów, które istniały od dawna i wykorzystując te egoistyczne definicje do zwiększania sprzedaży i zysków. Na przełomie tysiącleci rozpoczęło się niszczenie ruchu. Dove rozpoczęła kampanię na rzecz prawdziwego piękna w 2004 roku. Dzięki niej opublikowała Prawdziwa prawda o pięknie: globalny raport, w którym marka stwierdziła, że ​​zaledwie 2 procent kobiet na całym świecie określiłoby siebie jako piękne. Reklamy Real Beauty wyświetlały się przez ponad dekadę i przedstawiały kobiety, które nie były modelkami, co marka określiła jako zdecydowanie polityczne, ale niezbyt polityczne. Reklamy były wielorasowe i przedstawiały kobiety o różnym wzroście i budowie. Jednak stanowczo wykluczali osoby niezgodne z płcią, kobiety trans, osoby niepełnosprawne i osoby otyłe. Nie przedstawiały skóry pomarszczonej cellulitem, przerywanej rozstępami, ekspansywnej w fałdującym się ciele. Retoryka i estetyka „Prawdziwego piękna” podważały postrzeganie piękna, ale tylko do pewnego stopnia. Według Dove prawdziwe piękno obejmuje więcej kobiet, niż wcześniej sądzono, ale nie wszystkie. I na pewno nie grubasy.

Reklamy Dove definiowały także pozytywne nastawienie do ciała jako rozwiązanie problemu sposobu myślenia. W jednej z reklam policyjny rysownik narysował dwa portrety kobiet: jeden oparty na opisie samej siebie kobiety, a drugi na opisie osoby, która właśnie ją poznała. Kobiety były przeważnie białe, żadna nie wyglądała na starszą niż sześćdziesiątkę. Żadna z nich nie miała widocznych niepełnosprawności, żadna nie była gruba i żadna nie odeszła od konwencjonalnie kobiecego sposobu wyrażania płci. Ich opisy samych siebie podkreślały dostrzegane przez nich wady. (Jest grubsza, mówi jedna z kobiet, patrząc na portret narysowany na podstawie jej samoopisu). Rzeczywiście, opis nieznajomej był milszy, co skutkowało bardziej konwencjonalnie atrakcyjnymi rysunkami z milszym wyrazem twarzy. Reklamę kończy karta tytułowa z napisem „Jesteś piękniejsza, niż myślisz”, po której następuje logo firmy Dove.

W następnych latach inne korporacje poszły w ich ślady, organizując kampanie reklamowe, które próbowały umniejszać znaczenie wyglądu fizycznego kobiet, jednocześnie sprzedając produkty związane z wyglądem. Aerie, marka odzieży damskiej, przedstawiła się jako wiodący sprzedawca detaliczny z pozytywnym nastawieniem do ciała, rozpoczynając kampanie reklamowe takie jak #aerieREAL, w których zamieszczano nieretuszowane zdjęcia modelek i ambasadorek marek gwiazd. Nawiązała współpracę z Krajowym Stowarzyszeniem ds. Zaburzeń Odżywiania, zapewniając między innymi szkolenia dla sprzedawców Aerie na temat znaczenia pozytywnego nastawienia do ciała. Aerie nie nosiła wtedy i nie ma teraz rozmiarów plus size. Używała retoryki pozytywnego nastawienia do ciała i wypaczonej wersji akceptacji tłuszczu, ale nadal nie służyła grubym klientom.

Kampanie te nie skupiały się na rozbijaniu pojęcia piękna ani na demontażu społecznych oczekiwań, że ludzie (głównie kobiety) będą wyglądać pięknie. W końcu gdybyśmy znieśli standardy piękna, kto kupowałby produkty do pielęgnacji skóry Dove lub ubrania Aerie? Nie, te kampanie miały na celu jedynie nieznaczne podniesienie standardu piękna, aby więcej osób pozostało w jego pogoni i kupowało produkty, które obiecują im prawdziwe piękno. Kapitalizm nie jest i nie będzie dla nikogo z nas źródłem sprawiedliwości.

Z każdą nową kampanią reklamową nadchodziła nowa fala ludzi identyfikujących się jako pozytywnie nastawieni do swojego ciała, przyłączając się do czegoś, co wydawało się nowym i kuszącym ruchem, bez wspólnej definicji tego, co dokładnie miał na celu ten ruch. Nie było wspólnego zaangażowania w położenie kresu walce z otyłością, w politykę antyrasistowską, w sprawiedliwość dla osób niepełnosprawnych, ani nawet w jakąś szeroką wizję położenia kresu uciskowi. Żadnego budowania ruchu, żadnej sprawiedliwości, żadnego wyzwolenia. Cele ruchu pozytywnego nastawienia do ciała, których nauczyli się z reklam, nie dotyczyły tego. Nie dotyczyły nawet innych ludzi. Jedynym celem było pozytywne spojrzenie na własne ciało. Można to osiągnąć wszelkimi sposobami, jakie dana osoba uzna za stosowne, w tym upewnianiem się, że nie jest gruba lub nie aż tak gruba, utrzymywaniem, że wygląda zdrowo, w przeciwieństwie do osób grubych i niepełnosprawnych, oraz naleganiem na szczęście i zdrowie dla ruchu właśnie odkryli i podbili. W ciągu niecałej dekady pozytywność ciała przeszła w ręce ludzi szczupłych, białych, uprzywilejowanych klasowo i pełnosprawnych – z których większość nie należała do społeczności, które stworzyły ten ruch i które dodały warunek, zgodnie z którym pozytywne nastawienie do ciała powinno być przyznawane tylko tym, którzy w rzeczywistości są szczęśliwi i zdrowi.

Szczęśliwi i zdrowi to stosunkowo nowy wykrzyknik w ruchu, który od dawna walczył o akceptację tłuszczu i oferował tak wiele osobom wychodzącym z zaburzeń odżywiania. Zarówno dla osób otyłych, jak i osób w fazie rekonwalescencji szczęście i zdrowie są śliskim celem. We współczesnym wydaniu nasza kulturowa definicja zdrowia zależy od szczupłości. „Zdrowiej” jest używanym jako eufemistyczny skrót określenia utraty wagi. Grubi ludzie są zmuszani do zmiany wyglądu ze względu na rzekomą troskę o nasze zdrowie, diagnozowaną wyłącznie na podstawie spojrzenia na nas. Jak argumentuje Da’Shaun Harrison Brzuch bestii: polityka przeciw otyłości jako przeciw czerni zdrowie zostało skonstruowane w taki sposób, aby kategorycznie wykluczać, w szczególności grubych Czarnych.

Dla osób cierpiących na choroby psychiczne szczęście może być bardziej walką niż punktem dojścia. A dla osób przewlekle chorych zdrowie może wydawać się na zawsze poza zasięgiem, tylko kijem i bez marchewki. A dla każdego z nas, niezależnie od zdolności i zdrowia psychicznego, szczęście i zdrowie nigdy nie są stanami statycznymi. Wszyscy chorujemy, wszyscy doświadczamy emocji, które wykraczają poza pewien punkt docelowy zwany szczęściem. Ostatecznie, dopóki jesteś szczęśliwy i zdrowy, po prostu przesuwasz poprzeczkę ze standardu piękna na równie wybredne i nieosiągalne standardy zdrowia i szczęścia. Każdy z nas zasługuje na pokojowe relacje z własnym ciałem, niezależnie od tego, czy inni postrzegają nas jako szczęśliwych i zdrowych.

Pośród całego tego pozytywnego dla ciała nacisku na szczęście i zdrowie, pełnosprawni otyli ludzie często ulegają zdrowiu. Healthism, ukuty przez socjologa Roberta Crawforda w 1980 roku, to zainteresowanie zdrowiem osobistym jako głównym – często głównym – celem definicji i osiągnięcia dobrostanu; cel, który ma być osiągnięty przede wszystkim poprzez modyfikację stylu życia. Kiedy zdrowie jest warunkiem wstępnym naszego udziału w pozytywnym nastawieniu do ciała, bronimy się nie poprzez przeciwstawienie się podejściu wykluczającemu, ale upieranie się, że jesteśmy najzdrowsi, aby zyskać dostęp do ruchu, który kiedyś nas skupiał. Często bronimy się, upierając się, że obawy społeczne dotyczące naszego zdrowia wynikają z błędnych i szerokich założeń. Przerzucamy wyniki naszych badań i dokumentację szpitalną, z dumą powołując się na to, że nigdy nie mieliśmy zawału serca, nadciśnienia ani cukrzycy. Z dumą recytujemy plany zajęć na siłowni i zawartość naszych lodówek. Choć nie jesteśmy szczupli, z dumą donosimy, że jesteśmy szczęśliwi i zdrowi. Ale mamy na myśli to, że jesteśmy zmęczeni automatycznym postrzeganiem nas jako chorych. Jesteśmy zmęczeni reklamowaniem nas jako chodzących trupów, nieumarłych widm z cudzej opowieści o moralności.

Wszystko to nie oznacza, że ​​pozytywność ciała i jej potomek, czyli neutralność ciała, nie są wartościowymi celami. Trudno mieć ciało, zwłaszcza w świecie, który tak głęboko piętnuje otyłość, odrzucając ją, gdziekolwiek się pojawia. Każdy z nas zasługuje na to, aby znaleźć spokój we własnej skórze. Ale to oznacza, że ​​ogłaszasz, że jesteś pozytywnie nastawiony do ciała, a następnie natychmiastowo obserwujesz osobę, która może, ale nie może, być częścią ruchów i struktur, które przyniosły ci uzdrowienie. Pozytywność ciała, która nie kwestionuje uprzedzeń i systemów ucisku, powieli je. Szczupli, biali i sprawni ludzie będą nadal głosić, że są pozytywnie nastawieni do swojego ciała, jednocześnie wykluczając osoby niepełnosprawne, otyłe i czarnoskóre, rdzenną ludność i osoby kolorowe pod sztandarem szczęścia i zdrowia. Ci sami szczupli, biali, sprawni ludzie będą nadal ogłaszać, że czują się grubi, używając ciał grubych ludzi jako rekwizytów do zilustrowania własnych niepokojów i niepewności, bez względu na to, jak wpływa to na grubych ludzi wokół nich. Pozytywność ciała będzie nadal wymagać od swoich składników szczęścia i zdrowia, utrwalając zdrowy styl życia i wykluczając osoby przewlekle chore i niepełnosprawne. Z biegiem czasu termin „pozytywność ciała” będzie miał coraz mniejsze znaczenie, stając się coraz bardziej rozrzedzony, aż w końcu nie będzie miał żadnego znaczenia. W trakcie tego procesu będzie on nadal używany jako broń przeciwko społecznościom, które go stworzyły.

To crescendo uprzedzeń w zakresie pozytywnego nastawienia do ciała narasta od lat. Dla mnie, osoby grubej, bycie świadkiem jest wyczerpujące. To wyczerpujące widzieć, jak wielu grubych ludzi wkłada tyle pracy i energii w ruch, który zapewnia tak wiele uzdrowienia tak wielu osobom, w tym szczupłym, a potem patrzeć, jak ci sami szczupli ludzie korzystają ze swojego uzdrowienia, uznają ruch za swój własny i uderzają drzwi za nimi. To demoralizujące patrzeć, jak praca grubych ludzi jest przywłaszczana i niszczona dla wygody i afirmacji tych samych ludzi, których stara się pociągnąć do odpowiedzialności. Patrzenie, jak ruchy zakorzenione w aktywizmie grubych osób są przywłaszczane w celu zwiększania zysków korporacji takich jak Dove i Weight Watchers, są deflacyjne. Pozytywne nastawienie do ciała, które pozwala tym cyklom trwać, ostatecznie będzie sprzyjać jedynie tym, którzy potrafią je przetrwać, tym, którzy mają władzę i przywilej, aby pozostać nietknięci przez swoje krzywdy i nieporuszeni przez tych, którzy je przeżywają.

„Po prostu musisz schudnąć”: i 19 innych mitów na temat grubych ludzi, Aubrey Gordon

15 dolarów

Księgarnia

16 dolarów13 dolarów

Amazonka