
Słyszałem, jak ludzie mówili o kąpielach dźwiękowych, ale nie wiedziałem, co to jest. Kim są ci ludzie? Szczerze mówiąc, nie pamiętam. Czy oni w ogóle ze mną rozmawiali? Prawdopodobnie nie. Miałem jednak niejasne przeczucie, że kąpiele w dźwiękach są na topie, więc kiedy zostałem zaproszony do wypróbowania jednej z nich w studiu jogi tutaj w Nowym Orleanie – i w duchu spróbowania czegokolwiek raz – zdecydowałem się spróbować. Powiedzmy, że prawdopodobnie powinienem był zapytać „ludzi”, o czym mówią, zanim poszedłem.
rzeczy z literą a
Oto, co się wydarzyło i czego się nauczyłem.
1. To właściwie nie jest kąpiel.
Nie jestem pewna, czy przeczytałam opis przez przypadek, czy jestem złą joginką, ale myślałam, że wchodzę w coś zupełnie innego, zapisując się na zajęcia z kąpieli dźwiękowej. Tak jak wcześniej, miałam na sobie kostium kąpielowy, legginsy i podkoszulek. Nie, nie. W zajęciach, które odbywały się w pięknym, przestronnym studiu jogi, wzięło udział około 20 kobiet – większość miała na sobie haremowe spodnie z kolorowymi nadrukami. Innymi słowy, wiedzieli, że nie wolno przychodzić na zajęcia w bikini pod legginsami Lululemon. Ups.
2. To jak regeneracyjna joga z instrumentami muzycznymi.Według instruktora zajęcia z kąpieli w dźwięku to regeneracyjna joga w świętej przestrzeni dźwiękowej. Nauczyciele i muzycy będą obecni, aby służyć wam podczas kąpieli w świętych dźwiękach, muzyce i pieśniach miłosnych z Indii i nie tylko. Oh! Kąpać się w dźwięku. Nie woda. Rozumiem. Były tam kryształowe „miski śpiewające” wraz z gigantycznym gongiem i instrumenty o wysokiej częstotliwości. Nie wiedziałem, że, jak mi powiedziano, miały za zadanie przełamać i oczyścić wewnętrzne wzorce energetyczne, uspokoić układ nerwowy i aktywować punkty czakr. Opisuje się je jako doświadczenie jak żadne inne: niebiańskie, niebiańskie i znajome. Mogę tylko powiedzieć, że było to rzeczywiście przeżycie jak żadne inne.
czcić pochwały

Instruktor, który wyglądał niesamowicie jak Chrissy Snow z Kompania Trójki – szybowała po pokoju z błyszczącymi blond warkoczami. Poinstruowała nas, jak przyjąć pozycje relaksacyjne podczas skakania i uderzania w różne instrumenty (zwykle nie byłem w stanie rozpoznać, które, ponieważ przeważnie miałem zamknięte oczy). Pierwszą była pozycja leżąca na poduszce, podczas której grała na czymś, co moim zdaniem było fisharmonią i śpiewała pięknym głosem. Póki co, taki zmieszany.
4. Lekcja życia nr 1: Jestem starszą panią, która nienawidzi rakiety.
Podczas następnej pozy przerzuciliśmy nogi przez wspomniany zagłówek do dźwięku, który mogę opisać jedynie jako ogłuszający. To musiał być gigantyczny gong, który zauważyłem po przybyciu na miejsce. Nie mam nawet 40 lat, ale należę do osób, które ciągle proszą, żeby ściszyć muzykę. W tym czasie nie chciałem niczego więcej, jak tylko zatkać uszy i grzecznie poprosić Chrissy, aby przestała w to walić z miłości do wszystkiego, co święte i święte. Trwało to około 10 minut, ale wydawało się, że to cały wieczór na koncercie Pantery.
5. Wszystko wydawało mi się rozpraszające, a nie relaksujące.Następnie więcej śpiewu. Jedyne, co udało mi się rozróżnić, to słowa „Hare Kryszna”. Wiedziałem, że powinienem skupić się na oddechu i relaksie, ale mój kostium kąpielowy stał się niewygodny, a „Hare” brzmiało jak „Harvey” i to przypomniało mi Steve’a Harveya, co przypomniało mi Spór rodzinny , które nagrywam codziennie (kolejny dowód na to, że jestem starszą panią) i nagle jedyne, co chciałem robić, to oglądać teleturnieje w domu.
6. Lekcja życia nr 2: Nie jestem dziewczyną, która lubi kąpiele w dźwiękach.Na koniec przesunęliśmy się do ściany i ustawiliśmy w pozycji odwróconej. W tym czasie Chrissy przychodziła z różnymi smakołykami, w tym z plamą olejku eterycznego na czole, która pachniała jak las hipisów, dźwiękiem dzwonka w moim uchu i falą kadzidła. Zerknąłem tylko raz, ale wyobraziłem sobie ją, jak z wdziękiem tańczy po pokoju, z warkoczykami powiewającymi w spodniach. Kiedy wróciłam do domu, mąż powiedział mi, że śmierdzę, jakbym właśnie wróciła z koncertu Grateful Dead. To był dla mnie sygnał, żeby zdjąć kostium kąpielowy i wejść do prawdziwej kąpieli.
nazwy kanałów na YouTubie
Anne Roderique-Jones jest niezależną pisarką i redaktorką, której prace ukazały się w: Vogue, Marie Claire, Southern Living, Town & Country i Condé Nast Traveler. Świergot: @AnnieMarie_ Instagramie: @AnnieMarie_
Może Cię również zainteresować: Ten instruktor jogi chce większej widoczności dla wszystkich rozmiarów ciała