Nie jesteś gruba, jesteś piękna!
To refren, z którym się zaznajomiłem. I choć ma to na celu intymny rodzaj pocieszenia, zawsze sprawia, że czuję się odizolowana.
Jestem gruby. Bez wątpienia, bezsprzecznie gruby. Noszę damski rozmiar 26 w USA. Przez całe moje dorosłe życie moja waga wahała się od 300 do 400 funtów. Narzędzie wskaźnika masy ciała (które jest notorycznie błędną miarą stanu zdrowia) klasyfikuje moje ciało jako skrajnie otyłe lub chorobliwie otyłe. W każdym bądź razie jestem gruba. Mimo to, kiedy po prostu, neutralnie uznaję swój rozmiar, otaczający mnie ludzie rzucają się, by wtrącić, bez tchu nalegając: Y nie jesteś gruba, jesteś piękna.
W oczach przyjaciół i rodziny, którzy to mówią, powinno to być potwierdzeniem. Dla nich to ja dzwonię do siebie tłuszcz może być jedynie straszliwą zniewagą, oznaką niebezpiecznie niskiej samooceny. Nauczyli się słyszeć Jestem gruby jako skrót Jestem niekochany , niepożądany, niegodny, niechciany. Nauczyli się wyobrażać sobie kreskówkowych, niewyobrażalnie grubych ludzi, niechlujnych i tragicznych, pieczołowicie skonstruowanych na podstawie dziesięcioleci okrutnych i redukcyjnych stereotypów. Pragną uwolnić mnie od obrazu żałosnej gruboskórności, jaki zbudowali w swoich głowach. Nie jestem podobny Inny grubymi ludźmi, a nie jak niemożliwie grubi ludzie, którzy w ich mniemaniu są powszechnie odrażający. Wyobrażają sobie Jestem gruby aby być bombą, którą należy rozbroić.
Dla mnie bycie grubym to proste stwierdzenie faktu. Jestem niezaprzeczalnie wysoki, mam 150 cm wzrostu. Moje oczy są ciemnoniebieskie, a włosy mam w kolorze kwaśnego blondu. Fakty dotyczące mojego ciała rzadko są kwestionowane. Mimo to mój rozmiar jest przedmiotem gorących dyskusji.
Nie jesteś gruba, jesteś piękna. Jakbym nie mógł być jednym i drugim. Jakby niemożliwie piękne grube kobiety, takie jak Lizzo, Aidy Bryant, Queen Latifah i Beth Ditto, niedawno pokazały nam siłę grubej urody. Nie jesteś gruba, jesteś piękna. Jakby mój rozmiar miał jakikolwiek wpływ na moją urodę. Jakby ich rozmiar miał jakiś wpływ na ich rozmiar.
samochód z literą w
nie jesteś gruba, jakbym nie widziała własnego ciała, nie czuła jego ciężaru na moich silnych mięśniach i mocnych kościach. Jakby fakt mojego ciała był przedmiotem dyskusji. Jakby ten przyjaciel lub członek rodziny nie zastanawiał się, czy ich krzesła przy stole obiadowym wytrzymają mój ciężar. Jakby nie odsunęły się od mojego ciała, kiedy siedzieliśmy razem w kinie. Jakbyśmy oboje nie byli dokładnie zaznajomieni z moją szerokością.
nie jesteś gruba, jakby nazwanie mojego ciała miało powołać je do istnienia, jak śpiewanie Krwawa Mary w lustro. Nie jesteś gruby , jakby uznanie rozmiaru mojego ciała mogło w jakiś sposób rozbić kruche, cenne złudzenie, że inni mogą w jakiś sposób wziąć mnie za szczupłą kobietę.
Jesteś piękna, jakby ulotny przywilej piękna określał moją wartość jako osoby lub powinien kształtować moją samoocenę. Jesteś piękna, jakby to było osiągnięcie godne pochwały. Jakby moim celem było piękno.
Oczywiście przyjaciele i rodzina, którzy oferują to zapewnienie, nie mają zamiaru przekazywać tego wszystkiego. Zdradza ich jednak ograniczona wyobraźnia na temat grubasów i grubych ludzi. Niezależnie od ich najlepszych intencji, to jedno małe stwierdzenie ujawnia tak wiele na temat ich założeń na temat grubych osób. W ich mniemaniu grubi ludzie nie mogą przyznać się do swojej otyłości, ponieważ oznaczałoby to katastrofalny załamanie naszej samooceny. W ich mniemaniu największą naganą dla otyłości jest jej rzekome przeciwieństwo: piękno.
Pośród zgiełku tego, co nauczyli się słyszeć, nie słyszą Ja. Kiedy szczupli przyjaciele i rodzina nalegają nie jesteś gruba, jesteś piękna, próbują mnie uspokoić, nie próbując zrozumieć, co tak naprawdę mówię. Nie podchodzą do rozmowy z ciekawością. Nie starają się wyjaśniać. Zamiast tego wpadają na to proste stwierdzenie faktu jak płonący budynek, szukając tego, co mogą uratować. W ich mniemaniu moje ciało to katastrofa, przed którą można uciec. Więc spieszyli się, aby mnie uratować z wyimaginowanej sytuacji awaryjnej.
Mogą nie zdawać sobie sprawy, że robiąc to, wydzierają mi prawo do nazywania własnego ciała. Zasadniczo czynność poprawiania kogoś, gdy nazywa swoje ciało, wysyła prosty, ale mocny komunikat: Język, którego używasz, sprawia, że czuję się niekomfortowo, a mój komfort jest ważniejszy niż Twoja autonomia.
W takich chwilach czuję się nagle odłączona od przyjaciół i rodziny, którzy starają się mnie pocieszyć. Nagle moje ciało zamienia się w ogromną przepaść między nami i krzyczę ponad jej przestrzenią, mając nadzieję, że mnie usłyszą, a tak rzadko to robią. Rozwiązania są proste: pragnę, aby po prostu zadali wyjaśniające pytanie, potraktowali moje uwagi w duchu, w jakim są zamierzone, aby dali mi proste prawo do nazwania własnej skóry. Pragnę, aby ich miłość do mnie przezwyciężyła założenia, jakie przyjmują na temat ciał takich jak moje. Jak każdy, pragnę, żeby postrzegano mnie taką, jaką jestem, a nie tylko taką, jaką sobie wyobrażam.
Powiązany:
- Po latach anonimowego pisania o otyłości mówię światu, kim jestem
- Posiadanie lepszego obrazu ciała nie zakończy ucisku ze względu na ciało
- Proszę, nie wspominaj o „chudym zawstydzaniu”, gdy mówimy o grubym zawstydzaniu




