Proszę, nie wspominaj o „chudym zawstydzaniu”, gdy mówimy o grubym zawstydzaniu

Jak to często robiliśmy, wraz z przyjacielem współczuliśmy przy drinku. Było to mile widziane wytchnienie i połączenie rutynowych wyzwań naszego codziennego życia: pracy, związków, przyjaciół, rodziny.

wypchane nazwy zwierząt

Tego popołudnia potrzebowałem współczucia. Niedawno poszłam do nowego lekarza na standardowe badanie – było to szczególnie niepokojące doświadczenie dla mnie i wielu innych grubych osób – i skończyło się katastrofalnie. Kiedy lekarz wchodził do sali badań, nie chciał mnie dotykać, a tym bardziej nie badał. Nie czułam na mostku drażniącego zimna jego stetoskopu. Nie czułam, jak jego ręce wbijały się w mój brzuch. Nie patrzył mi w oczy. Po prostu odwrócił wzrok, kazał mi wrócić, gdy schudnę, i wyszedł.



Byłem zdruzgotany. Bardzo dbałam o swoje zdrowie, ale po latach nieustannych diet i zmian w stylu życia wiedziałam, że dla mnie zdrowie nie oznacza szczupłości. Ale prawie każdy lekarz, którego spotkałem, nalegał na znaczną, natychmiastową utratę wagi. Chcieli, żebym spróbowała schudnąć – mimo że większość diet zawodzi. To była marchewka na kiju, której wiedziałam, że nigdy nie dosięgnę. Tylko szczupłość może zapewnić nagrodę pracownikom służby zdrowia, którzy raczą mnie leczyć. Pomimo lat moich najlepszych wysiłków, nigdy nie zapewniłem im szczupłości. Więc nie zapewnili mi opieki zdrowotnej.

Moja klatka piersiowa zatrzepotała, gdy opowiadałam o tym przyjaciółce, a mój głos był pełen żalu i adrenaliny. Nawet gdy jej powiedziałem, czułem się gotowy do ucieczki. Poczułam się głupio, tak mocno odczuwając coś tak przyziemnego, jak wizyta u lekarza. A jednak oto byłem, z klatką piersiową pełną brzęczących os i trzepoczących skrzydeł motyli, gotowych do wybuchu.

Podczas gdy opowiadanie tej historii pochłaniał mnie niepokój i adrenalina, mój przyjaciel stwardniał. Kiedy w końcu odpowiedziała, jej głos był zimny.

Wiesz, chude zawstydzanie nie jest lepsze.

Byłem zdezorientowany. Sposób, w jaki rozmawialiśmy, był typowy dla naszych rozmów: wymiana zdań na temat rzeczy, które najbardziej nas niepokoiły, i wspólne przepracowywanie ich, czule i z humorem. Nie widziałem jej wcześniej w ten sposób, z ostrymi krawędziami i twardą determinacją.

Oczywiście, że to niedobrze, powiedziałam, zdezorientowana jej brakiem konsekwencji. Nikt nie powinien być wstydzony ze względu na swój rozmiar i wygląd.

Dlaczego więc o tym nie porozmawiasz? zapytała.

Moje zmieszanie pogłębiło się, teraz dołączyły do ​​niego podejrzenia i irytacja. To znaczy, globalne ocieplenie też jest złe, ale nie o tym teraz mówię. Próbuję opowiedzieć przyjacielowi o moim dniu. Wiedziałem, że porzuciłem produktywność, ale czułem się cicho sfrustrowany. Dlaczego moglibyśmy być dla siebie nawzajem w naszych związkach, ale nie w naszych ciałach? Co w tym wydarzeniu tak ją poruszyło, zmartwiło? Jej empatia wyłączyła się jak kran. Ale dlaczego?

Nie dotarliśmy tak daleko ani tak głęboko. Jakimś cudem w tamtym momencie oboje byliśmy zbyt sfrustrowani, żeby o tym porozmawiać, więc zostawiliśmy rozmowę nierozwiązaną. W ciągu następnych dni odtworzyłem w myślach tę rozmowę, konfigurując ją na nowo jak kostkę Rubika.

Niepokoiło mnie nie nawoływanie do zawstydzania chudego, ale jego specyficzne użycie do zakończenia rozmowy na temat otyłości i grubych ludzi – a często także do uchylania się od odpowiedzialności i uchylania się od odpowiedzialności za zachowania antytłuszczowe. Było to doświadczenie, które przeżyłam już wcześniej: rozmowa o otyłości w obecności szczupłych osób wywołała głęboką postawę obronną i nagłe, twarde odrzucenie. Zareagowali tak, jakby dyskusje na temat otyłości w jakiś sposób umniejszały ich własne doświadczenia. To nie była tylko rozmowa z przyjacielem o różnych doświadczeniach – to była w pewnym sensie gra o sumie zerowej, tak jakby wspieranie mnie oznaczało poświęcenie się.

Kiedy moja przyjaciółka powołała się na „chude zawstydzanie”, miała na myśli, że jej doświadczenie też się liczy. I miała rację. Oczywiście, że to miało znaczenie i oczywiście o tym wiedziałem.

Ale to był też czerwony śledź. Nie powiedziałem, że jej doświadczenie nie ma znaczenia i nie powiedziałbym. Była moją przyjaciółką; Kochałem ją. Chciałem ją wspierać i chciałem poczuć wzajemność tego wsparcia. Ale coś o tym rozmawiać o doświadczenie, którym się nie podzieliła, doprowadziło do niemal całkowitego zamknięcia firmy. Oboje zakończyliśmy rozmowę sfrustrowani i urażeni: ona, że ​​oczekuje się, że odłoży na bok swoje doświadczenia, aby omówić moje, a ja, że ​​tak bardzo potrzebna rozmowa została tak całkowicie wykolejona.

Skinny Shaming wcale nie jest lepszy.

Miała rację. Zawstydzanie kogoś za pomocą ciała — czyli oczernianie osoby ze względu na jej ciało — jest całkowicie złe. Nikt nie powinien być osądzany ani wyśmiewany ze względu na jego rozmiar, kształt, wygląd lub zdolności. Nasze ciała nie są własnością publiczną i nie wolno nikomu ich komentować, osądzać ani chwalić.

Ale osądzanie różni się od systemowego wykluczenia. Nie, szczupłym osobom nie należy mówić, żeby zjadły kanapkę, ani faktu, że ich ciała nie powinny być określane jako anorektyczne. Ta indywidualna agresja jest szkodliwa i niewybaczalna. Ale te indywidualne, interpersonalne przypadki są różne niż odmówienie możliwości zaspokojenia nawet najbardziej podstawowych potrzeb. Powiedzenie Ci, żebyś coś zjadł, jest irytujące i niemiłe. To rodzaj nieproszonego komentarza, który może pozostać w Tobie przez dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata. To inny problem niż orzeczenie sądu, że zwolnienie kogoś z pracy nie jest nielegalne przybieranie na wadze . Albo sędziowie komentujący, że osoba z nadwagą, która przeżyła napaść na tle seksualnym, mogła być: nieco pochlebiają zalotom ich rzekomego sprawcy . W ten sposób zawstydzanie szczupłych osób jest agresją indywidualną, a nie systemową. Różni się to od wymagania od kandydatów do pracy osiągnięcia określonego BMI lub spadku go poniżej. Badania i przeglądy wykazały dowody na dyskryminację ze względu na wagę w zatrudnieniu na niemal każdym etapie procesu zatrudnienia, od selekcji po wynagrodzenie, awans, dyscyplinę i zwalnianie. Innymi słowy, grubi pracownicy mogą nie zostać zatrudnieni, nie awansować lub zostać zwolnieni, po prostu dlatego, że są grube — zjawisko, które po prostu nie zostało udokumentowane na dużą skalę wśród szczupłych pracowników. A skinny shaming to coś innego niż bycie celem długiej i wyczerpującej wojny z otyłością.

Nie, szczupłych ludzi nie należy się wstydzić. Nie należy też systemowo wykluczać osób grubych z naszych najbardziej podstawowych potrzeb: zatrudnienia, opieki zdrowotnej, mieszkalnictwa itp. Jednak zbyt wiele słabych głosów milczy, jeśli chodzi o rozwiązanie problemu instytucjonalnego wykluczenia grubych osób. Pod tym względem mój przyjaciel był przykładem. „Chude zawstydzanie wcale nie jest lepsze” – była odpowiedzią na zakończenie rozmowy.

Tak, poszczególne akty zawstydzenia szczupłej osoby i zawstydzenia grubej osoby mogą w tym momencie wyglądać podobnie. Ale to, co je różni, to wszystkie momenty, które do tego doprowadziły, i wszystkie chwile po nich. W końcu przeciwdziałanie otyłości to złożona sieć polityk instytucjonalnych i publicznych, praktyk kulturowych, osobistych przekonań, indywidualnych działań i nie tylko. W ogromnych strukturach antytłuszczowych uprzedzeń indywidualny akt zawstydzania tłuszczu odgrywa stosunkowo niewielką rolę. To wierzchołek góry lodowej – ludzie często przyznają się do tego, ignorując postrzępioną i niebezpieczną masę, która leży tuż pod powierzchnią.

Mój przyjaciel, który nawoływał do chudego zawstydzania, wydawał się tego wszystkiego nie rozumieć lub nie. W tym momencie dała jasno do zrozumienia, że ​​indywidualna agresja to wszystko, co chce lub może zabawiać. Ponieważ uznanie ogromu sprzeciwu wobec otyłości wymagałoby od niej uznania, że ​​ma pewien poziom przywilejów. Wymagałoby to decentracji na tyle długo, aby przyznać się do tego, czego nie doświadczyła. A wszystko to wymagałoby od niej siedzenia i odczuwania dyskomfortu. Niezależnie od tego, czy miała to zamiar, czy nie, w tej chwili mówiła mi, że nie jestem wystarczająco warta, aby poświęcić kilka minut czasu antenowego. I powiedziało mi, że nie zobaczy mojego ciała – ani związanych z nim doświadczeń – jeśli miałoby to oznaczać odwrócenie uwagi od niej, choćby na chwilę.

Niewielu z nas chcieć zawstydzanie ciała. Jednak zbyt często szczupłe osoby poruszają temat zawstydzania swojego ciała jedynie w rozmowach na temat uprzedzeń wobec osób odchudzających się – co często służy jedynie wykolejeniu całej rozmowy. W istocie można się na to również powołać jako sposób na uchylanie się od odpowiedzialności za własne współudział.

Tak, wspólnie walczmy z body shamingiem. Pamiętaj jednak, że nasza wspólnota opiera się na Twojej chęci wzięcia udziału w doświadczeniach, które nie odzwierciedlają Twoich własnych, nawet jeśli sprawiają, że czujesz się niekomfortowo. Nawet jeśli nie jesteś osobiście celem.

Powiązany: