Mając 170 cm wzrostu, zawsze szukam legginsów, które nie będą się zwijać wokół kostek, co jest irytacją wpływającą nie tylko na estetykę wyglądu mojego treningu, ale także na moją wydajność. Dodatkowa tkanina zaczepiła się podczas pracy o drewnianą podłogę zajęcia jogi (prawdziwa historia). Podczas biegu zwinięta bawełna i spandex sprawiają, że czuję się niekomfortowo, a jako i tak już świadomej siebie biegaczki źle dopasowane ubranie naprawdę nie poprawia mojej sprawności umysłowej.
Można śmiało powiedzieć, że nieustannie poszukuję legginsów, które będą dobrze pasować do moich ulubionych treningów. Ale jeśli chodzi szczególnie o bieganie, mam potrzeby jeszcze większe niż odpowiednia długość. Lubię odrobinę kompresji – ale materiał musi być wygodny, rozciągliwy i odprowadzający wilgoć – a kieszenie są absolutną koniecznością. Trochę mnie zaskoczyło, ile czasu zajęło znalezienie pary, która pasowałaby do wszystkich moich pudełek, ale w końcu mi się udało: legginsy Lululemon Time to Sweat Crop, które mogą być jedyną parą, którą kiedykolwiek założę ponownie do biegania.
Wiem, że to brzmi hiperbolicznie, ale wysłuchaj mnie. Testuję sprzęt fitness w ramach mojej pracy przez większą część dekady, więc spociłem się w każdym rodzaju spodni treningowych, krótkich i obcisłych. I prawdopodobnie z setek par, które wypróbowałem, Lululemon Time to Sweat Crop (88 USD; lululemon.com ) legginsy to jedyne, które według mnie robią wszystko, czego chcę od pary legginsów – i jeszcze trochę.
Funkcja, która najbardziej zmienia zasady gry? Mnóstwo kieszeni bez zamków błyskawicznych.Nie mówię o kieszeniach tylnych czy wewnętrznych w talii, które mieszczą około jednej czwartej i jednego pensa – jest kilka kieszeni, które mieszczą się naprawdę głęboko. Na przykład, kiedy wychodzę na długi bieg na zewnątrz, lubię nosić ze sobą kilka rzeczy: klucze, telefon, kartę kredytową, trochę gotówki, a może nawet zapasową ładowarkę, ponieważ mój iPhone padł podczas Nowego Roku 2014. Maraton w York City i nie, nie wyzdrowiałem. Podczas tego samego maratonu miałam na sobie małą torebkę i nie jestem w stanie zliczyć, ile rzeczy wypadło na dystansie 45,2 km. Choć technicznie rzecz biorąc, worek biodrowy spełnił swoje zadanie, przez całą drogę odbijał się od mojego ciała, a moje wilgotne, zimne dłonie mocno grzebały przy zamku błyskawicznym. Uprawa Time to Sweat eliminuje oba te problemy.
Trzy kieszenie – dwie bardzo głębokie, biegnące wzdłuż każdego uda i jedna z tyłu paska – które Lululemon nazywa niskim odbiciem, przypominają kieszenie, które można znaleźć w spodniach stolarskich. (Czy ktoś jeszcze ma parę z 1995 r.?) Są głębokie i wytrzymałe i z łatwością pomieszczą wszystko, co moja saszetka, a wszystko to w zasięgu ręki. Ponieważ legginsy są obcisłe, a kieszenie są tak głębokie, wszystko, co do nich wkładam, naprawdę pozostaje na swoim miejscu i bezpiecznie przylega do ciała.
Z estetycznego punktu widzenia długość jest spełnieniem modowych marzeń krótkich biegaczy.Zamiast zwijać się poniżej lub w okolicach kostek, te legginsy sięgają tuż nad nimi. W połączeniu z niewidocznymi skarpetkami poczułam, że moje nogi faktycznie wyglądają na dłuższe (co z pewnością nie każdemu się podoba, ale ja na pewno tak). Kolejna dodatkowa korzyść: odkryłam, że odsłonięte kostki rzeczywiście pomagają zachować chłód niż w przypadku pełnowymiarowych legginsów, na przykład podczas ćwiczeń w gorącym studiu jogi lub biegania wzdłuż East River, gdzie wiatr jest wyjątkowo świeży na tym centymetrze skóry. A jeśli pójdę pobiegać w nocy, mankiety podwiną się, odsłaniając odblaskowe detale, dzięki czemu ta cała czarna para będzie bardziej odpowiednia do biegania w warunkach słabego oświetlenia. Wreszcie, wysoka talia, która wygodnie leży nad brzuchem, tuż przy talii, posiada sznurek umożliwiający dokładne dopasowanie.
Chociaż nie uprawiałam jeszcze nocnego joggingu na świeżym powietrzu w zbożu – w Nowym Jorku była długa, mroźna zima – dość mocno się w nich pociłam, m.in. gorąca joga oraz podczas kilku biegów w pomieszczeniach zamkniętych. Za każdym razem bluzy Time to Sweat Crops były idealnie dopasowane, nie krępując ruchów, dzięki rozciągliwemu w czterech kierunkach materiałowi, który po kilku praniach nadal wydaje się gładki i nowy. (I być może TMI, ale można je też nosić na przykład dwa treningi z rzędu, bez prania. Nie żebym to robił… cóż, może tak.) Oprócz tego, że są naprawdę wygodne, materiał zapewnia dobra robota, pozostając stosunkowo suchym, nawet gdy ociekam potem.
Chociaż cena jest wysoka, powiedziałbym każdemu, kto szuka świetnej pary legginsów do biegania, że są one warte wydawania pieniędzy. Sprzęt fitness, który dobrze się sprawdza, dobrze leży i dzięki któremu podczas biegów czuję się jak gwiazda rocka, to według mnie jedyny sprzęt, w który warto inwestować. Osobiście nie planuję w najbliższym czasie kupować innych legginsów do biegania.
nazwy kanałów na YouTubie




